Andrzej Placzyński i Zbigniew Boniek, którym Jan Tomaszewski zarzuca działanie na szkodę PZPN, nie boją się prokuratury - czytamy w „Gazecie Wyborczej".
Boniek zamierza pozwać Tomaszewskiego do sądu.
Jan Tomaszewski, przewodniczący Komisji, twierdzi, że to odwet za doniesienie do prokuratury, w którym zarzuca PZPN podpisywanie kontraktów narażających związek oraz kluby na straty finansowe.
12 września Tomaszewski złożył we wrocławskiej prokuraturze pismo, wymieniając trzy umowy, w których "zachodzi podejrzenie przestępstw niegospodarności":
Sprzedaży praw do transmisji telewizyjnych meczów reprezentacji Polski w latach 2002-06 na mocy umowy zawartej między PZPN, Sportfive a TVP.
Sprzedaży praw do reklam w telewizjach (w okresie do zakwalifikowania się reprezentacji Polski do koreańskich finałów do zakończenia rozgrywek), z których wynika, iż przy zawieraniu umów uczestniczyła jakaś tajemnicza firma pośrednicząca.
Umowy na transmisje meczów ligowych zawartej między PZPN a Canal+.
Co na to Boniek? - Moja firma nie pośredniczyła w sprzedaży żadnych praw należących do PZPN. Wszystkie zostały sprzedane Sportfive, jeszcze zanim zostałem prezesem. - Dotychczas nie reagowałem na jego gadanie, bo to przecież były bramkarz. Ale czekam, aż prokuratura stwierdzi, że wszystko było w porządku. Wtedy do akcji wkroczą moi prawnicy, a za publiczne pomówienie grozi do dwóch lat więzienia.
Bóg Honor Ojczyzna !!!