Witam. Mam pytanko
Pod koniec czerwca złamałam z przemieszczeniem V kość śródręcza (mały palec). Myślałam, że to stłuczenie więc nie poszłam od razu na ostry.
Po tym urazie mały palec funkcjonował plus minus dobrze, tylko że było widać że ta *kostka* jest napuchnięta, nie bolało jako tako.
Zdecydowałam się skonsultować to z lekarzem - wynik jw. Stwierdził, że nie ma sensu robić operacji, chociaż będzie defekt wizualny.
Do sedna: 1 sierpnia miałam założoną szynę (nie pamiętam nazwy), taka aluminiowa, co zakrywa cały palec, staw i śródręcze.
Dzisiaj (29.08) miałam ją zdjętą i założono mi bandaż dookoła małego i serdecznego palca, żeby tym *chorym* nigdzie nie zahaczyć.
Martwi mnie to, że praktycznie ten mały palec prawie w ogóle nie chce się zgiąć i czuję jakby taki opór, w porównaniu do tego co było już nawet po złamaniu.
Lekarz powiedział, że on będzie się zginał normalnie, tyle że przez 4 tygodnie był on w szynie, tkanki były zmiażdzone itd. No i trochę *odstaje*, ale powiedział że ten palec normalnie przytuli się do serdecznego.
Nie podważam jego kompetencji, tylko potrzebuje jakby pocieszenia, że to wróci do normy... To takie pierwsze moje złamanie i nie wiem...
Dziękuję za odpowiedzi!
Zmieniony przez - sekutnica w dniu 2014-08-29 20:16:12