Myślę, że zbyt szybko i dużo zacząłeś, a należy zaczynać zawsze od bardzo małych dawek obciążenia (mniejszych, niż nam się wydaje że możemy) i obserwować ciało...
Niestety z wiekiem tak jest; człowiek się uczy, że zbyt nagłe i duże obciążenia aktywują stare słabości i bóle i nie da się wrócić do dawnej formy inaczej niż stopniowo i ostrożnie...
Co do orzechów i nasion, to dobrze jest mieć nawyk umieszczania ich co dzień w choćby jednym posiłku i "wykańczania" nimi dań, podobnie jak zieleniną.
Pod tym względem polskie posiłki wypadają naprawdę ubogo, a jak się ogląda dania innych kuchni, to widać różne posypki, nasionka i świeże zioła.
Biały i czarny sezam, pestki dyni i słonecznika, nasiona lnu, mak , siekane orzechy, płatki migdałów...
To samo z zieleniną: jest nie tylko pietruszka, szczypiorek i koperek, ale i można posiekać jasnozielone części pora, listki selera, kolendry, użyć jako posypkę posiekany drobno liść jarmużu, posiekany szpinak czy nawet garść niepryskanych chwastów typu mniszek, babka i pokrzywa.
Nie mówiąc o kiełkach, które widuje się niezmiernie rzadko. Fakt, kupne są drogie, ale wiele bardzo łatwo wychodować samemu i są bardzo smaczne, np. kiełki słonecznika mają posmak świeżo łuskanych nasion.
Mamy całą masę zielonych superfoods i szczególnie teraz zimą i kiedy ceny są wysokie - warto pomyśleć, jak można łatwo i/lub tanio "podbić" zawartość antyutleniaczy i witamin w posiłku, żeby polepszyć odporność i stan odżywienia, a kalorii mają tyle co nic.
Trochę się rozpisałam nie na temat, ale skoro piszesz, że lubisz być perfekcjonistą, to pomyślałam że może zwrócę uwagę na to zaniedbywane wykończenie ;) .
Zmieniony przez - M-ka w dniu 2023-01-16 14:38:58