Zauważyłem wśród ćwiczących SW tendencję do uważania innych sportów za "poddyscypliny" - coś gorszego. Po głębszym zastanowieniem dochodzę do wniosku, że coś w tym jest...
Po pierwsze: Wszystkie sporty (bieganie, pływanie, skakanie, wszelkie piłki itd) wyrosły z pierwotnej rywalizacji - czyli walki. To my kształcimy się w tej pierwotnej "dziedzinie matce". O ile mi wiadomo pierwsze zapisy o jakichkolwiek formach rywalizacji dotyczyły właśnie walki (czy to w formie sportowej, czy "realnej").
Po drugie: Sporty walki najwszechstronniej rozwijają. Ćwiczący je kształcą każdą bez wyjątku cechę motoryczną (a więc:szybkość, siłę, wytrzymałość, dynamikę, gibkość) nie zaniedbując innych. Nie jesteśmy jak np. biegacze, którzy dbają tylko o szybkość biegu, dla nas bieg jest również ważnym ćwiczeniem ale jest też wiele innych - równie ważnych...
Po trzecie: I chyba najważniejsze - wszystkie sporty kształcą ducha, ale który robi to tak jak SW ? Jeżeli ćwicząc SW angażujesz się w trening, sparrujesz itd. to "nie owijając w bawełnę" jesteś wojownikiem- może to zbyt mocne słowo, ale...
A może się mylę ? Może to tylko taka moja pycha ? Jak Wy uważacie ? Czy można coś jeszcze dopisać do tej listy, czy są możę jakieś kontrargumenty ? Pozdrawiając serdecznie zapraszam do dyskusji.
P.S
Przepraszam za ewentualne błędy w tekście, ale właśnie wróciłem z treningu pzdr
"Vivere militare est..."