UFC Fight Night 102 - Derrick Lewis vs. Shamil Abdurakhimov

Chyba już czas na jakiś poważniejszy test.

Zdecydowanie tak, ale to dobrze, że do tej pory dali im rywali, których spokojnie mogli pokonać bo pokazali się fanom i oswoili z dużymi galami, oktagonem i tym całym klimatem. Ja cały czas liczę na Ngannou i na to, że namiesza w wadze ciężkiej.

Ngannou super, Lewis gorzej. Kvrwa - jest obalany po każdym kopniaku a mimo to wchodzi i używa ich na pełnej kvrwie. W parterze jest zabójczy, w stójce też, ale w stójce jest mega przewidywalny. Nelson kopniaków nie łapał, ale Abdurakhimov już 95% wyłapywał.

Lewis walczył jakby w slow motion a mimo to i tak wygrał

Ewidentnie próbował rozłożyć siły i mu się to udało, ale czy było warto?

Dobrze, że kombinuje, choć tak jak pisałem wcześniej nie podoba mi się niewyciąganie wniosków np z tego że był obalany po kopniakach.

Do Ngannou trudno się przyczepić, mój słynny kolega tylko twierdzi że niedługo wpadnie

Na koksie? Może to genetyk, Arlovski swojego czasu też świetnie wyglądał.

Niezłe było te poddanie, niczym z catch wrestlingu

Ngannou ostatnia nadzieja czarnych w hw, chyba, że Rumbl tam pójdzie. Lewis męczył się z nonajmem i, gdyby nie wyszło mu to obalenie to ruski by zgarnął decyzję. Timothy Johnson zafundował temu Shamilowi całemu ko w 1r. Tybura imo jedzie Lewisa.

czy Tybura jedzie Lewisa to nie wiem, ale wiem, że taki Cain Velasquez by go zniszczył w minutę lub mniej

Lewis tj. i Nelson mają niedoceniane cardio, u Lewisa imo w dużej mierze wynika to z tego, że ten czarnuch jest k****sko spokojny w trakcie walki i walczy całkiem inteligentnie

IMO walczy bardzo inteligentnie. Przycisnął od 3 r i zaczął szukać KO dopiero po połowie przewidzianego czasu na walkę. Teraz męczył się z nonamem, który wyłapał KO w 1 r od Timotyego. IMO Tybur by ogarnął.