Dwie sprawy

1. Dwa tygodnie temu miałem okazję uderzyć w dosyć twardy... obiekt co skończyło się obiciem knykcia. Bolała przy większym ruchu czy ucisku na nią, ale dosyć krótko, przeszło chyba tydzień po wszystkim. Teraz jednak przy uderzeniu w rzeczy kroju worka (z pewną siłą) czuję lekki ból. Zaznaczam, że od początku nie było opuchlizny, nie czułem też pęknięcia na dwoje i innych mecyi. Pytanie brzmi - ile to może się jeszcze "dogajać"? Stosować jakiś altacet czy coś? Posmarowałem ze dwa razy, ale ostatecznie sobie darowałem.

2. Jakiś czas przed tym incydentem zacząłem biegać oraz grać częściej w kosza i nożną w celu poprawy kondycji oraz zrzucenie nagromadzonych po niefortunnym wypadku kilogramów. Z początku fajnie, kondycja rośnie, ale nabawiłem się tego Shin Split na piszczelach (bardziej nad wewnętrzną kostką niż z przodu). Wtedy darowałem sobie bieganie na rzecz orbitreka, ale gier nie umiałem sobie odmówić. Obecnie prawa noga już jest niemal wyleczona, ale lewa po naciśnięciu/walnięciu tego punktu boli cholernie. Jak sobie z tym poradzić? Darować sobie gry zespołowe, masować i ćwiczyć (wznosy na palcach, piętach ze sztangą), rozciągać? Dodam, że ćwiczę też na siłowni na "wolnych ciężarach", trenuję na worku techniki nożne i ręczne oraz nadal używam orbitreka. Mam też ograniczyć się do stricte boksowania i zrezygnować z orbitreka (podobno nie obciąża tak)? A, i co polecacie z leków? Maści, tabletki jakieś? Na koniec wspomnę, że cały czas noszę opaskę/wysokie skarpety, co trochę pomaga.

to dział szybkie pytania, udaj się do elkarza