którzy naoglądali się filmików, bądź otrzymują astronomiczne wynagrodzenia za naukę czegoś co może skończyć się cudzą śmiercią lub kalectwem.
Podaj jakis przykład kogoś kto dostaje w Polsce (bo cudzoziemcy sfd raczej nie czytują) astronomiczne kowty za naukę walki wręcz.
Nie ukrywam, że po części pragnę znaleźć ujście dla swych emocji, gdyż nie mam już siły wysłuchiwać, że ten na*ebał pięciu, a tamten wytrącił low kickiem napastnikowi nóż z ręki
Wśród mnóstwa rzeczy jakie dzieją się na świcie zdarzają się i takie.
Czy wszyscy nastolatkowie, którym hormony bulgoczą w jądrach za wszelką cenę muszą poszukiwać sytuacji, w których przyjdzie im udowodnić wielkość swojego ego i swoich umiejętności?
Muszą. Bulgoczące hormony w jądrach im każą. A Twój artykuł też wygląda na udawadnianie swojej intelektualnej/moralnej czy jakiejkolwiek innej wyższości nad innymi nastolatkami.
Myślę, że popkultura i głupie produkcje uczyniły ten kraj dżunglą, która kipi agresją.
To źle myślisz. Zdecydowana wieszkość populacji nie spotyka się z przemocą.
Mam serdecznie dosyć ulicznych szczeniaków, którzy oglądają filmy lub grają w Asasyna, a następnie wychodzą na miacho by wypróbować to co tam zobaczyli.
W życiu takiego nie spotkałem.
90% ludzi wciąż tkwi w błędnym przekonaniu, że są w stanie wytrącić napastnikowi gołymi rękami nóż z ręki, bądź nastukać całej grupie większych od siebie.
Potrafię wytrącić noż gołymi rękami i potrafię nastukać grupie ludzi.
Wszystko zależy od tego kto trzyma noż i jacy ludzie są w grupie.
Może gdyby nie podobne pomysły i chore filmiki byłoby zdecydowanie mniej takich przypadków.
Ludzie robili głupie rzeczy takżę zanim nastał internet i youtube.
Nasz uliczny fighter kreuje w swoje wyobraźni nierealne scenariusze i odtwarza przykładowy przebieg ataku jaki zaobserwował na filmiku z youtube.
Bo zazwyczaj stanowi tę ogromną więszość społeczeństwa, która nie spotyka się z przemocą i nie ma z czym porównać. Choć podobno ten kraj kipi agresją.
Może to wydawać się zabawne, ale kiedy instruktorzy dopisują sobie do rachunku kolejne 100 złotych za miesiąc pozornie skutecznych, a w istocie zupełnie bezowocnych pokazów godnych pajaca ich kursanci giną śmiercią tragiczną, albo trafiają do szpitala. Poproszę o jakieś przykłady z życia.
Mam tylko kilka pytań.
1.Dlaczego na filmikach instruktażowych atak zawsze sprowadza się do jednego uderzenia przy 30% prędkości nożem zrobionym z gumy bądź drewna?
Bo są to filmy instruktażowe, służace nauce techniki, a nie dokumentalne filmy z walk w meksykańskich więzieniach?
Bo ryzyko smierci w przypadku najdrobniejszego błędu w technice czy timingu w przypadku ataku prawdziwym nożem ze 100% prędkością jest zbyt duże?
2.Dlaczego w filmikach napastnik jest z reguły tych samych gabarytów co instruktor?
Bo więszość ludzi jest średniego wzrostu?
3.Dlaczego atak ma wyglądać zawsze w ten sam sposób? Bo ciężko w krótkim filmie pokazać wszelkie możliwe wariatnty ataku nożem?
4.Dlaczego pochwycona za nadgarstek osoba nie próbuje się uwolnić, nie szarpie się, nie uderza drugą ręką, nie kopie, nie wygnie nadgarstka z nożem i nie przeora przedramienia atakującego?
5.Dlaczego atakujący zawsze czeka, aż instruktor skróci dystans tak by bez najmniejszego problemu mieć wyższego(lub z przedłużoną o jakiś przedmiot ręką) napastnika w zasięgu swoich nóg i rąk?
6.Dlaczego każdy atak nożem jest pozorowany w ten sposób, że nawet gdyby instruktor się nie uchylił i nie zblokował to ostrze i tak by go nie sięgnęło?
Bo są to filmy instruktażowe pokazujące zazwyczaj jedną kokretną technikę?
7.Dlaczego wszyscy wolą wierzyć w przesłodzone wersje i szukają na siłę potwierdzenia tego, że da się zrobić coś co jest w istocie nieralne i czego lepiej nie próbować?
Jakieś wyniki badań na poparcie owych "wszystkich"?
8. Dlaczego, gdy raz na 100000000 przypadków uda się komuś obronić to nikomu nie przyjdzie do głowy, że to mogło być po prostu szczęście?
A dlaczego nie miałby to być umiejętności techniczne?
9. Dlaczego wszyscy młodzi opisują, jak postąpiliby w danej sytuacji. Jak skutecznie obiliby mordy trzem większym napastnikom i wykręcili komuś rękę, a w praktyce okazuje się, że nic z tego?
Bo marzyć wolno każdemu.
10. Dlaczego prawie wszystkim młodym "mężczyznom" zapisującym się na sztuki walki wydaje się, że po kilku miesiącach będą nokautowali tabuny wrogów jak na filmach?
Bo nie mają pojęcia jak to wygląda w rzeczywistości.
11.Dlaczego Ci tak zwani fighterzy za każdym razem kiedy widzą radiowóz, lub patrol to krzyczą psy, szmaty, pały, suki, mendy, k***y nie zdając sobie sprawy, że gdyby nie policja już dawno zostaliby wymordowani przed silniejszych samców?
Jaki jest związek słowa "fighter" z wyzywaniem policji?
Młodzież nie rozumie już żadnych realiów poza przemocą i rywalizacją, który jest lepszym cwaniakiem, a ich młodsi koledzy z upodobaniem kopiują od nich wzorce behawioralne i noszą bluzy JP nieświadomi dlaczego je noszą. Obawiają się, że utracą akceptację i uznanie ze strony "ziomali". Boją się wykluczenia z "paczki". Będą więc zamiast głupich rodziców czerpać wzorce i schematy od koleżków, których słownictwo ogranicza się do dziesięciu słów( pięć to przekleństwa).
Masz jakiś nieźle spaczony obraz młodzieży. Jak miąłem lat naście też tak na młodzież narzekano, choć ani wtedy, ani teraz nie było to prawdą.
Wracając do walki ulicznej.
Wychodzi na to, że pierwszy lepszy szary człowiek może założyć szkołę samoobrony i zarabiać krocie.
Podaj przykład kogoś kto zarabia na tym krocie w tym kraju.
Dlaczego nie? Przecież to równie skuteczne jak nauki "wykwalifikowanych" instruktorów. Menel spod sklepu może uczyć stylu pijanego mistrza( również podziała).
Coraz bardziej mam wrażenie, że wrzucasz do jednego worka trenerów kompetentnych i niekompetentnych.
Prawda jest taka, że ludzie, którzy twierdzą, że ktoś tam obronił się przed nożem i instruktorzy szkół samoobrony nigdy nie widzieli jak wygląda atak nożem.
Fascynujące. A ty widziałeś? Bo ja mam na twarzy bliznę po nożu, a drugą na dłoni. I sporą część tego co oferują szkoły samoobrony uważam za sensowną.
Nie należę do osób, które boją się konfrontacji, ale mam już dość zastanawiania się przed każdym wyjściem z domu czy dziś nie skończę w szpitalu, kostnicy lub na komisariacie tylko dlatego, że w dzieciakach odzywa się dusza wojownika.
Paranoję można leczyć.
Zastanawiam się, ponieważ wiem, iż...
1. Nikt nie zaatakuje mnie w pojedynkę.
Kiedyś możesz się zdziwić.
2. Pełno dzieciaków łazi z różnymi gadżetami w kieszeniach.
Długopisy, telefony, drobne itp.
3. Gdy przegrają konfrontację będą drążyć temat, bo i tak nie mają co robić( całe życie siedzenie w jednym miejscu, chlanie, ćpanie i rzucanie się do ludzi).
A potem się z tego wyrasta lub kończy na śmietniku.
6. Ja mam aspiracje i nie chcę skończyć w więzieniu, oni natomiast i tak spędzają całe życie w jednym miejscu, więc różnicy im to nie robi, a tak mają od państwa 4 koła na rękę.
NIby jakim cudem mają te 4 koła na rękę?
Dziś człowiek nie może spokojnie pójść na koncert, festyn, przejść przez miasto, wrócić do domu, zabrać dziewczyny na spacer, do kawiarni, parku.
Może i większość tak robi. W domach pozostają absolutni tchórze i paranoicy. Polska to nie jest jedno wielkie Tombstone.
Nie może, ponieważ ewolucja się odwróciła i dzieci się uwsteczniają.
Znasz znaczenie słowa ewolucja?
Słabi jednoczą się w grupy przeciw silnym,
Tak powstają państwa i prawo.
a młodzież zamiast prowadzić rywalizację intelektualną wybrała łatwiejszą drogę, dawać sobie po ryjach.
Masz bardzo wąską wizję młodzieży.