piwko w bilans

Dziś pogadałem sobie z chłopakiem na siłowni nt. diety, naprawdę wielki chłop przy niewielkim BF;) I powiedział mi że on sobie jedno piwko dziennie wlicza w bilans, bo nie jest takie złe jeśli chodzi o destrukcje diety. Dodał że, nie jest kulturystą i nie musi się spinać z dietą na 100% i śmieszy go jak zwykli ludzie którzy ćwiczą odmawiają sobie wszyskiego i osiągneliby prawie tyle samo jeśli trochę by sobie poszaleli oczywiście bez przesady. Co myślicie o jego opinii?

Witaj,
proponuję prześledzic dziennik naszego moderatora Solarosa: https://www.sfd.pl/[BLOG]solaros/Beast_Mode_ON__Na_przekór_stereotypom_[Spis_treści_str._1!]-t1033576-s1195.html

Jest on doskonałym przykładem na to, że każdy może znaleźć dla siebie "złoty środek" pomiędzy czystą miską, a tą nie do końca czystą. A to gdzie u kogo leży ten balans, to już trzeba go odnaleźć na podstawie swoich doświadczeń

Temat alkoholu jest tu wałkowany cały czas, przeczytaj np te opracowania:
http://potreningu.pl/articles/2030/alkohol-vs-trening--fakty-i-mity
http://potreningu.pl/articles/3056/wakacyjne-dylematy-dieta-forma-a-alkohol
http://potreningu.pl/articles/1700/piec-mitow-na-temat-alkoholu
http://potreningu.pl/articles/72/alkohol-a-forma-sportowa 

chcesz startować w zwodach itp to trzeba się przyłożyć, nie masz parcia to jak będziesz postępował z głową to będzie ok.