po złożeniu ręki, kąt między dłonią a palcami powinien
wynosić 90 stopni, tylko kostki mogą wystawać. A u mnie
pupa... mam chyba za kótkie ścięgno w palcu wskazującym -
reszta zwija sie ok, a on wystaje, kąt jest jakies 120,
przy uderzeniu pierwszy kontakt ma srodkowa kostka ( idealna
sytuacja, żeby sobie palec wybic, zdarzyło mi sie juz
kilkakrotnie)
A pomysł z przykrótkim ścięgnem wziął się stąd, że jak chcę go przygiąć na chama, to nie boli mnie staw ani kośc, tylko ścięgno właśnie, na zgieciu, jak przy rozciaganiu.
Myślałam, że po jakimś czasie przejdzie, rozciągnie się albo coś.. Ale nić, mija 1,5 roku - i nic..
Nie muszę mówić, że jakakolwiek 'działalnośc ręczna' podczas sparringu ma zerową wartośc w tej sytuacji...
A na dodatek, szlag mnie trafia, bo np moja mama, której w życiu nie byłoby to do niczego potrzebna, robi takie śliczne seiken, że kąt to chyba 45 stopni wychodzi... ehh, zycie jest niesprawiedliwe...
Czy ktos słyszał może o takim problemie albo wie, czemu to tak sie dzieje? Licze na Was
-...
-Nie zabiję cię...
-Wiem... Pytam, czy będziesz próbował...
-...