Od kiedy założyłam maseczkę pojawiły mi się zmiany na twarzy. Przez 6 lat miałam spokój - gronkowiec+zapalenie twarzy wyleczone aknenorminem. Dostałam też lek na bazie witaminy A gdyby coś kiedyś wyskoczyło. Próbowałam to wyleczyć tymi lekami wydaje mi się, że zaogniala zmiany.
Zmiany pojawiły się na prawej stronę brody. Kilka dużych, jakby białych kryszczy, które są wokół zaognione (czerwone). Działał na nie spirytus, zmniejszały się ale zaczerwienienie zostawało.
Ostatnio zauważyłam że się przenoszą, teraz mam z drugiej strony brody dwie takie zmiany oraz na profilu również dwie (w kształt maseczki). Są dość spore i nie wyglądają na trądzik. Są płaskie i jakby białe? Jakby ropa prześwitywała przez skórę? (nie wiem jak to opisać). Swędzą, uczucie jakby od czasu do czasu mrówka przebiegła. Przez co korci żeby ich dotknąć - chyba w ten nieświadomy sposób je przeniosłam. Niektóre lekko bolą. Co to może być? Wczoraj znowu zlałam je spirytusem i posmarowałam "trybiotykiem" zmniejszyły się i zaczerwienienia zniknęły. Dermatologa tak szybko nie znajdę, a one przenoszą się bardzo szybko (wczoraj rano nie miałam drugiej zmiany na policzku, natomiast wieczorem już była, nagle, spora zmiana). Nie wiem co mam zrobić. Jest możliwość wyleczenia "tego czegoś" poprzez sam trybiotyk? Boję się, że zanim udam się do lekarza będę miała cała twarz w tych zmianach, a z tego co widzę po nich blizny zostają
Gronoowiec wyglądał niewiele podobnie - były zmiany ropne, rozlane pod skóra, bolesne. To natomiast jest w kształcie pryszczy i swędzi oraz czasami boli. Możliwe że jest to wynikiem nałożenia maseczki?