przeczytałem te zasady i faktycznie są bardzo Wasze...
Każde zasady sportowe są efektem kompromisów. W tym przypadku podstawowym punktem wyjścia jest charakter walki takiej jakie miały miejsce w latach 40. XX wieku w Pekinie, gdy przedstawiciele yiquan bronili ludzi przed agresją gangów ulicznych (np. sytuacje wymuszania przez te gangi haraczy od sklepikarzy). Nasze zasady pozwalają
w pewnym stopniu symulować takie warunki, jednak równocześnie biorą pod uwagę kwestię zapewnienia bezpieczeństwa osobom dzisiaj ćwiczącym amatorsko-hobbystycznie.
Czynności niedozwolone lub zabronione:
"uderzenia kolanem skierowane na głowę" MT odpada
A skąd w takim razie MT nie odpada? Np. w KSW zabronione jest uderzanie łokciami na twarz. Czyli MT odpada? Zatem KSW jest bez sensu wg Pana, Panie LittleBigMan?
Z drugiej strony, czy zasady
Muay Thai są super otwarte? To z regulaminu Polskiego Zrzeszenia Muay Thai:
4. Punkty nie są przyznawane w następujących przypadkach:
4.1. Za wykonywanie technik, które nie są technikami MuayThai.
"chwytanie za ciało, odzież" judo, zapasy odpada
Chodzi o chwytanie za ciało w sensie wbijania się w palcami w ciało przeciwnika, a nie chwytania za kończyny czy obejmowania.
To samo zresztą nie jest dozwolone ani w judo, ani w zapasach!
Jeśli chodzi o chwytanie za odzież, chodzi głównie o akcje prowadzące np. do ściągnięcia spodenek, rękawic, ochraniaczy przeciwnikowi. Bo poza tym, to w sytuacji gdy nie ubiera się judogi, to chwytanie za odzież nie jest w ogóle zbyt celowe. Z MMA judo też odpada wg. logiki Pana LittleBigMan?
"wykonywanie dźwigni" bjj, sambo odpada
Bjj nie zajmuje się raczej zakładaniem dźwigni w stójce bez sprowadzenia walki do parteru.
Jeśli chodzi o sambo, to cytuję niektóre punkty z tego, co jest zabronione w regulaminie sportowym Polskiego Związku Sambo:
Zabrania się:
- stosować dźwignię barkową (sprowadzania ramienia przeciwnika za jego plecy), bolesne chwyty na ręce,
- stosować bolesne chwyty w pozycji Stojącej,
- rzucać z bolesnym ściskiem („Węzeł”, „Dźwignia”)
i wiele innych zakazów.
Dlaczego mamy pozwalać na to, na co nie pozwalają oni sami?
Przy tym nasz zakaz jest z myślą głównie o zapobieżeniu akcjom typowych np. dla baguazhang i niektórych innych systemów, gdzie dźwignia i rzut są jedną akcją, i prawidłowe wykonanie rzutu wraz z dźwignią kończyć się ma złamaniem lub zwichnięciem. Oczywiście nie dopuścimy do stosowania takich rzeczy na zawodach. Zresztą o to samo mniej więcej chodzi w zakazie z regulaminu sambo (zakaz rzucania z bolesnym ściskiem ["węzeł", "dźwignia"]).
Oraz "pojedynek składa się z 5 rund po 10 sekund" a więc bokserzy mogą tylko liczyć na wykonanie szybkiego KO, a więc w praktyce w dużej mierze też odpada
Równie dobrze o wszelkich innych zasadach poza bokserskimi można by napisać, że strasznie dyskryminują bokserów...
Nasz regulamin z założenia ma tworzyć warunki pozwalające
w pewnym przybliżeniu symulować warunki w odniesieniu do jakich wykształciły się metody yiquan, ale także innych bardziej tradycyjnych chińskich sztuk walki. Nie zasady bokserskie, nie zasady mma, a zasady bardziej promujące zachowania i umiejętności, które tam się sprawdzały. Gdzie nie było czasu na taktykę, na wyczekiwanie i rozkładanie sił, bo za chwilę mógł nadbiec kolejny napastnik. Gdzie znalezienie się na ziemi oznaczało duże ryzyko "zbutowania", więc dla uczestników takiego starcie priorytetem było zachowanie stójki - możliwości szybkiej zmiany pozycji. Gdzie zagrożeniem były nie tylko uderzenia ze strony przeciwnika, ale także zderzenie z zewnętrznym obiektem (np. krawędź ściany), czy np. spadnięcia z tarasu, ze schodów itp. Stąd krótki czas pojedynczego starcia oraz małe pole starcia, z którego łatwo wypaść. Stąd punkty, gdy przeciwnik upada, lub właśnie wypada z pola walki. Uwzględnione tutaj są te elementy, które w innych formułach nie występują, a mogą mieć całkiem spore znacznie "w realu".
Inne regulaminy te aspekty ignorują, nie sprzyjając wykorzystaniu umiejętności najbardziej charakterystycznych dla yiquan. Dlatego jest potrzeba organizowania zawodów na naszych własnych zasadach, żeby efekty treningu służące rozwojowi takich umiejętności móc weryfikować, i poprzez taką formułę współzawodnictwa stymulować podnoszenie poziomu umiejętności adeptów yiquan.
Nikogo nie zmuszamy do startów u nas. Natomiast ci którzy spróbują, będą mogli lepiej zrozumieć, jak działa to co robimy, i że krytykowanie czegoś, co odnosi się do innych warunków niż te do których się przyzwyczaili, może być mało sensowne
Życzę miłego kiszenia się we własnym sosie zgodnym z własnymi udziwnionymi zasadami.
Po raz kolejny powtarzam, że zasady te pozwalają promować umiejętności typowe dla naszego systemu, w pewnym stopniu (zdecydowanie większym niż inne istniejące regulaminy) symulującym warunki walki w odniesieniu do których tworzono go, a także poprzedzające go bardziej tradycyjne systemy.
Natomiast odnośnie kiszenia się we własnym sosie, to po raz kolejny przypominam, że adepci yiquan startują od dawna w turniejach sanda, a ostatnio także w pojedynkach z przedstawicielami Muay Thai oraz w turniejach MMA. Zaczął się już tworzyć wyraźny nurt w yiquan, kładący nacisk na włączenie do systemu treningowego elementów Muay Thai i Bjj, by móc odnosić sukcesy w MMA i w rozwijającej się obecnie w Chinach formule zawodowej łączącej techniki i reguły Sanda i Muay Thai.
Tak, że nie jest teraz zupełnie problemem kiszenie się we własnym sosie. Problemem jest to, żeby zalety yiquan nie zostały zagubione, żeby nie tylko uczyć się od innych, ale zachować to co mamy i podnieść poziom w tym zakresie, żeby pokazać innym to co mamy do zaoferowania, a czego oni jeszcze nie dostrzegają.
Tylko po co było tyle pisania o różnicach między sztuką walki, a dyscyplinami sportowymi z regulaminem skoro podobne rzeczy się wymyśla?
Proponowałbym dokładniej przeczytać, co właściwie było pisane i zastanowić do czego się odnosiło.
Zmieniony przez - dacheng w dniu 2013-10-10 02:26:48