Michail
"SPOTKANIE CYGANIEWICZA Z CYKLOPEM"
"W dniu dzisiejszym ogłaszamy drug fragmentów z pamiętnika championa świata w walce francuskiej i wolno-amerykańskiej Stanisława Zbyszka Cyganiewicza. Przedstawią one nam postacie ze świata sportu siłowego-zwłaszcza zapaśniczego-rzucą światło na kulisy sportu zawodowego:
"W owym czasie otrzymałem ofertę z tego samego cyrku, w którym występowałem w Łodzi, w cyrk Devigne. Ofertę zaakceptowałem i pojechałem wraz z moimi uczniami do Wilna, gdzie się podówczas ten cyrk znajdował.
W owym czasei altetą stale zaangażowanym w tym cyrku był Cyklop.
Moje pierwsze spotkanie z Cykopem było bardzo ciekawe.
Cyklop Bieńkowski był niewątpliwie jedną z najoryginalniejszych postaci, jaką mi się zdarzyło kiedykolwiek w życiu spotkać. Tak żywo przypominał małpę, iż Darwin mógłby go użyć jako dowód swoich teorii, jako obraz jednej z faz przejściowych od małpy wyższego gatunku do człowieka.
Nieprawdopodobnych rozmiarów, potwornej szerokości tułów wsparty na stosunkowo krótkich nogach, od góry oddzielony zamiast szyi i karku dwoma fałdami skóry. Niskie czoło, wystające kości policzkowe, wydatna szczęka dolna niezwykle naprzód wysunięta zdradzały zwierzecą siłę i energię.
Cyklop przywitał mnie słowami:
-Wyśta Polok?
Na moją twierdzącą odpowiedź zadecydował ,że on jest "tyż Polok" i nazywa sie Cyklop Bieńkowski.
Zwróciłem się do Cyklopa z troszkę niegrzecznym pytaniem. lecz musiałem mu powiedzieć to ,co naprawdę myślałem i czułem:
-Niech mi pan powie, dlaczego właściwie pan, tak silny człowiek odnosi porażki?
-Moja robota to jest "chlebowanie elefantów", "brechowanie" pieniędzy i "rajsowanie" łańcuchów. Jak mnie to jakiś lichota położy, to nie wchodzi w rachubę. Mam zresztą na to doskonały sposób. Gdy pokonany schodze z areny albo ringu, znacząco przymróżam oko i uśmiecham się do publiczności. Wtedy cała "publika" myśli, że się sam położyłem. A jeżeli chodzi o spróbowanie siły, to każden wi, że jak go "dmuchnę" w gębę, to trzy koziołki wywinie.
Jak wiadomo, Franuś Cyklop był epokowo silnym człowiekiem. Sensacyjność jego wystepów w cyrku polegała na łamaniu pieniędzy i rwaniu grubych, żelaznych łańcuchów. Jak każdy siłacz, tak i on ie był wolne od podejrzeń. Nawet my, atleci przypuszczaliśmy, że poczciwy Cyklop używa do łamania pieniędzy jakiejś maszynki. Podejrzenia te tym były silniejsze, że na każdą prośbę złamania pieniędzy poza areną, ot tak dla sprawdzenia, Franuś odpowiadał kategoryczną odmową.
Pewnego razu jednak przekonał nas wszystkich. Część championatu zaproszona była do pułkownika Wąsiackiego (wielkiego entuzjasty walki grecko-rzymskiej), ówczesnego komendanta Cytadeli Warszawskiej. Przy kolacji Cyklop posądzany ciągle o ukrywanie w ręku maszynki do łamania pieniedzy, tak się rozgniewał, że kazał sobie dostarczyć dziesięc 10-kopiejówek i złamał je jedną po drugiej. Ostatnią 10-kopiejówkę nadłamał do jednej czwartej i podał nam proponując, abyśmy dokończyli rozpoczętego przez niego dzieła.
Niestety żaden z nas nie był wstanie tego dokonać. Olbrzymia siła Franusia przestała od tej chwili podlegać wszelkim dyskusjom.
Występy Cyklopa w cyrku odbywały sie zawsze przy ustawicznych wybuchach śmiechu. Niezgrabna postać, cięzkie, źle skoordynowane ruchy lepiej bawiły publiczność, niż wystepy najzdolniejszego z clownów.
Koniec Franusia był bardzo smutny. Przy rwaniu karkiem łańcucha grubszego niż zwykle, pękł mu nerw wzrokowy. Cyklop oślepł, zmarniał i podczas wojny umarł."
AUTOR:ALEKSANDER OLSZAKOWSKI
PUBLIKACJA"SPORT DLA WSZYSTKICH"
Pozdrawiam wszystkich ambitnych
"Wszystko,co Cię nie zabije czyni Cię mocniejszym"
Michail
"W dniu dzisiejszym ogłaszamy drug fragmentów z pamiętnika championa świata w walce francuskiej i wolno-amerykańskiej Stanisława Zbyszka Cyganiewicza. Przedstawią one nam postacie ze świata sportu siłowego-zwłaszcza zapaśniczego-rzucą światło na kulisy sportu zawodowego:
"W owym czasie otrzymałem ofertę z tego samego cyrku, w którym występowałem w Łodzi, w cyrk Devigne. Ofertę zaakceptowałem i pojechałem wraz z moimi uczniami do Wilna, gdzie się podówczas ten cyrk znajdował.
W owym czasei altetą stale zaangażowanym w tym cyrku był Cyklop.
Moje pierwsze spotkanie z Cykopem było bardzo ciekawe.
Cyklop Bieńkowski był niewątpliwie jedną z najoryginalniejszych postaci, jaką mi się zdarzyło kiedykolwiek w życiu spotkać. Tak żywo przypominał małpę, iż Darwin mógłby go użyć jako dowód swoich teorii, jako obraz jednej z faz przejściowych od małpy wyższego gatunku do człowieka.
Nieprawdopodobnych rozmiarów, potwornej szerokości tułów wsparty na stosunkowo krótkich nogach, od góry oddzielony zamiast szyi i karku dwoma fałdami skóry. Niskie czoło, wystające kości policzkowe, wydatna szczęka dolna niezwykle naprzód wysunięta zdradzały zwierzecą siłę i energię.
Cyklop przywitał mnie słowami:
-Wyśta Polok?
Na moją twierdzącą odpowiedź zadecydował ,że on jest "tyż Polok" i nazywa sie Cyklop Bieńkowski.
Zwróciłem się do Cyklopa z troszkę niegrzecznym pytaniem. lecz musiałem mu powiedzieć to ,co naprawdę myślałem i czułem:
-Niech mi pan powie, dlaczego właściwie pan, tak silny człowiek odnosi porażki?
-Moja robota to jest "chlebowanie elefantów", "brechowanie" pieniędzy i "rajsowanie" łańcuchów. Jak mnie to jakiś lichota położy, to nie wchodzi w rachubę. Mam zresztą na to doskonały sposób. Gdy pokonany schodze z areny albo ringu, znacząco przymróżam oko i uśmiecham się do publiczności. Wtedy cała "publika" myśli, że się sam położyłem. A jeżeli chodzi o spróbowanie siły, to każden wi, że jak go "dmuchnę" w gębę, to trzy koziołki wywinie.
Jak wiadomo, Franuś Cyklop był epokowo silnym człowiekiem. Sensacyjność jego wystepów w cyrku polegała na łamaniu pieniędzy i rwaniu grubych, żelaznych łańcuchów. Jak każdy siłacz, tak i on ie był wolne od podejrzeń. Nawet my, atleci przypuszczaliśmy, że poczciwy Cyklop używa do łamania pieniędzy jakiejś maszynki. Podejrzenia te tym były silniejsze, że na każdą prośbę złamania pieniędzy poza areną, ot tak dla sprawdzenia, Franuś odpowiadał kategoryczną odmową.
Pewnego razu jednak przekonał nas wszystkich. Część championatu zaproszona była do pułkownika Wąsiackiego (wielkiego entuzjasty walki grecko-rzymskiej), ówczesnego komendanta Cytadeli Warszawskiej. Przy kolacji Cyklop posądzany ciągle o ukrywanie w ręku maszynki do łamania pieniedzy, tak się rozgniewał, że kazał sobie dostarczyć dziesięc 10-kopiejówek i złamał je jedną po drugiej. Ostatnią 10-kopiejówkę nadłamał do jednej czwartej i podał nam proponując, abyśmy dokończyli rozpoczętego przez niego dzieła.
Niestety żaden z nas nie był wstanie tego dokonać. Olbrzymia siła Franusia przestała od tej chwili podlegać wszelkim dyskusjom.
Występy Cyklopa w cyrku odbywały sie zawsze przy ustawicznych wybuchach śmiechu. Niezgrabna postać, cięzkie, źle skoordynowane ruchy lepiej bawiły publiczność, niż wystepy najzdolniejszego z clownów.
Koniec Franusia był bardzo smutny. Przy rwaniu karkiem łańcucha grubszego niż zwykle, pękł mu nerw wzrokowy. Cyklop oślepł, zmarniał i podczas wojny umarł."
AUTOR:ALEKSANDER OLSZAKOWSKI
PUBLIKACJA"SPORT DLA WSZYSTKICH"
Pozdrawiam wszystkich ambitnych
"Wszystko,co Cię nie zabije czyni Cię mocniejszym"
Michail
PORADY INDYWIDUALNE - www.dobierz-trening.pl
ZAINTERESOWANY PORADĄ - PISZ GG:7426473
Krzysztof Piekarz
