Vladeczku wytłumaczę Ci to najlogiczniej jak potrafię..
1. zgubiłam sie w mieście, każdemu nowemu się zdarza.. kiedy zapytałam się o drogę w odpowiedzi usłyszałam „tam jest plan miasta, możesz sobie poszukać” zrobiło mi się goopio, u nas na wsi nikt by tak nie odpowiedział
2. Poszłam na siłownię w celu „zbadania terenu” wtedy jeszcze miałam na punkcie siłowni świra, Nie był to Wielkie klub, ze sprzętem na hali o powierzchni 1 hektara, ale mały lokalny..
U nas jak wchodzisz
na siłkę to się witasz z wszystkimi, jesli jesteś nowy to oczywiście ogólne cześć wystarczy, U nas zawsze ktoś ze sobą rozmawia, żartujemy, zaczepiamy (oczywiście nie chodzi o gwar jak w knajpie, tylko zwyczajnie rozsądnie), tam gdzie byłam nikt się do nikogo nie odzywał choć wszyscy mieli karnety, czyli byli stałymi bywalcami, taka lodowa atmosfera..
Dziwny to kraj ta Warszawa...