Wezmy pod uwage 100 tys miasto. Zalozmy ze isnieje tam 100 sekcji parajacych sie walka (np. tak jest w gdansku w przyblizeniu, boksy,zapasy.kicki, karate,judo, tkd, bjj i inne)
Zalomy ze przez sekcje rozumiemy 50 osob srednio (sa takie gdzie jest 10 osob i sa takie gdzie jest ich sto, sa tacy ca cwicza kilka na raz a sa tacy co tylko byli roczek i wiecej nic)
Odzielamy kobiety od mezczyzn
50 tys mieszkancow
wyszczegolniamy grupe mezczyzn w wieku od 2 klasy liceum do 28 roku zycia - w takim wieku sa zazwyczaj "mlodzi gniewni" jak to kiedys w tv nazwali:)
Co daje nam w sumie okolo 15 tys takich osob.
Sto sekcji po 50 osob to 5000 osob(5 tys)
Dodajmy jeszcze do tego z tysiac osob co uczyli sie od taty,wujka, itp.
Stosunek jest 15/6 co daje nam 2,5 (sory temu trzeciemu ale musialem go pociac w imie sprawy:)
Zatem troszke wiecej niz co drugi ankietowany ))))))
w momncie gdy nas napadnie/zaczepi/wyzwie na na solo/my go napadniemy itp. wykaze umiejetnosc walki i poznanie podstwa. Co 3 bedzie to robil dobrze (te pol to tacy co sie nigdy niczego nie naucza:) ) a co 5 bardzo dobrze. Jeden na 10 jest super fighterem.
Wiem ze te liczby sa szacunkowe i moze tycza sie tylko wiekszych miast i sa tylko teoretyczne.
Ale czy kiedys zstanawialsicie sie nad tym? Co o tym myslicie?
Kto na ulicy raz porzadnie nie dostanie - ten sie nigdy wszystkiego porzadnie nie nauczy