MasaoRacja mam lekkie wyrzuty sumiena dlatego spytałem sie tutaj co inni by zrobili na moim miejscu. Nikt nie wyzwał mnie od tchórza itd wiec chyba nie jest źle :p. Akcja ze mną na szczęście dobrze się skończyła(bez uszczerbku na zdrowiu), ale wydaje mi się, że bardziej bym pomógł znajomym uciekając i dzwoniac na policje (czego nie zrobilem) niz próbując im pomóc walcząc z liczniejsza grupą.
Koledzy są tolerancyjni i wyrozumiali :) Nie pomogłeś im w żaden sposób.Sam pisałeś,że uważasz że "potrafisz" się bić,więc powinieneś spróbować im pomóc.
autocashArgument pt. "kumpli się nie zostawia" nie jest żadnym argumentem, bo można nim zamknąć każdą dyskusję. Pytanie, jak rozumiesz takie "niezostawianie". Dla mnie na pewno nie jest to danie się pobić. Równie dobrze mógłbyś krzyknąć do agresorów, jak osioł ze Shreka "Wybierz mnie, wybierz mnie!".
Powtórzę - dla mnie "nie zostawianie kumpli" przejawiałoby się konkretnie w tym, by udzielić SKUTECZNEJ pomocy.
W takiej sytuacji wyrażenie "skuteczna" nie ma racji bytu,przykre ale takie są realia,dlatego wszystko trzeba załatwiać na gorąco,a oddalając się przy tym opuszczając bliskich i dzwoniąc na policje wcale niewykluczone,że policja przyjedzie po fakcie i z kolegów niewiele zostanie,w sytuacjach zagrożenia,albo się bijesz albo uciekasz,chcąc chronić bliskich zawsze trzeba walczyć,ewentualnie po fakcie można powiadomić policje,albo sp**rdalają wszyscy albo nikt!
caluniador@ Don Alex, to, że Ty czegoś nie rozumiesz, a metafory, bądź przenośni tym bardziej, nie oznacza tego, że to bełkot;) I Takie pytanie, bo widzę, że obeznany jesteś z zasadami ulicznymi... Myślisz, że na ulicy każdy przestrzega zasad? Przykład najbliższy z brzegu- seria ataków w centrum Krakowa, w tym zabójstwo przy użyciu noża? Być może honorowy kodeks uliczny się zmienił, o czym nie wiem:]
Poza tym, jak sam autor napisał, jego ekipa problemów z tego tytułu mu nie robiła, więc nie do końca popieram Twoje forsowanie "nie zostawiamy rannych"( znowu metafora!)
Tak btw. metafora i przenośnia to to samo,aczkolwiek nie w tym rzecz.Nie jestem obeznany z żadnymi zasadami ulicznymi,ja uważam że każdy powinien mieć własne zasady.Na ulicy praktycznie nikt nie ma zasad,bo na ulicach tchórze zaczynają bójki,którzy nie potrafią się bić,są silni w grupie,ze sprzętem(butelki,batony i inne rekwizyty) i po alkoholu.
Napisałeś,że koledzy mu nie robili wyrzutów,ale przecież to nie o to chodzi,tu nie chodzi o jego kumpli tylko o niego,jest coś takiego jak przyjaźń i świadomość tego,że można na kimś polegać i w potrzebie ten ktoś nawet za wysoką cenę nie da ciała.Sytuacja może się odwrócić bardzo szybko,autor może znaleźć się w położeniu kolegów i wiesz na co będzie liczył ? Nie na policje,która przyjedzie za kilkanaście minut,nie na nauczycielkę ze szkoły,ale na kolegów z którymi spędza się znaczną większość czasu.Jeśli ma się lojalnych przyjaciół to ma się również komfort psychiczny.
Ci co latają z maczetami,nożami,kastetami,batonami to nie są ludzie wartościowi,to hieny.