(squat stretch). Staram się je wykonywać przed każdym treningiem, a w dni nietreningowe wieczorem. Niestety to ćwiczenie jest dla mnie dość męczące (pewnie to świadczy, że go potrzebuję) i w związku z tym zastanawiam się jak często je wykonywać, bo trochę brakuje mi sił na właściwe przysiady.
Dodatkowy problem to kucanie przy sztandze, by zmienić ciężar. Może to brzmi śmiesznie, ale jeśli ćwiczę "piramidalnie", takich zmian obciążenia jest dużo (ok. 10 razy kucam i zmieniam talerze w ciągu jednego treningu). Pytanie jest takie: czy wtedy też trzymać proste plecy i przysiadać z tymi talerzami, jakbym robił ten squat stretch -- by wyrobić sobie żelazny nawyk? Czy to już paranoja i lepiej się normalnie sku,ić i założyć to żelastwo jak popadnie?