Pomimo kilku słabszych występów na początku sezonu menedżer Celtiku Gordon Strachan stawiał na napastnika reprezentacji Polski, kiedy tylko ten był zdrowy. W niedzielę Żurawski zaczął spłacać kredyt zaufania, jakim obdarzył go szkoleniowiec.
Już w 5. minucie "Magic" przeprowadził pierwszą znakomitą akcję. Minął w polu karnym trzech obrońców gospodarzy i płaskim uderzeniem skierował piłkę do siatki. Z gratulacjami dla szczęśliwego strzelca pospieszyli niemal wszyscy gracze "The Bhoys".
Zaledwie pięć minut później Celtic podwyższył na 2:0. Błąd obrońców i bramkarza Dunfermline bezlitośnie wykorzystał John Hartson, zdobywając już szóstą bramkę w obecnych rozgrywkach.
W 27. minucie gospodarze mieli znakomitą sytuację do uzyskania kontaktowego gola. Adam Virgo w niegroźnej sytuacji sfaulował w polu karnym Marka Burchilla. Do "jedenastki" podszedł sam poszkodowany, jednak jego strzał pięknie obronił Artur Boruc.
Po zmianie stron koncert polskiego duetu trwał. Cztery minuty po wznowieniu gry Boruc pewnie obronił nieprzyjemny strzał Darrena Younga zza pola karnego. Kolejne minuty należały do Macieja Żurawskiego. Najpierw polski napastnik przeprowadził znakomitą akcję lewym skrzydłem zakończoną dokładnym podaniem do Shunsuke Nakamury, który dopełnił formalności.
Dwie minuty później "Żuraw" po raz drugi trafił do siatki, jednak sędzia dopatrzył się spalonego i gola nie uznał. W kolejnej sytuacji pomylił się polski napastnik, strzelając metr nad bramką. W 74. minucie wszystko przebiegło już bez zarzutu. Po wybiciu piłki przez Boruca i zgraniu głową Hartsona, Żurawski wygrał pojedynek biegowy z Thomsonem i nie dał szans bramkarzowi gospodarzy. W tym momencie na trybunach East End Stadium w Dunfermline rozległy się głośne okrzyki: "Maciek Żurawski".
Na minutę przed końcem spotkania, przy owacji na stojąco, Gordon Strachan zdjął polskiego napastnika - uznanego graczem meczu - z boiska.
Zespół Dunfermline nie był w niedzielę równorzędnym przeciwnikiem dla Celtiku. Jedną z niewielu jasnych postaci w drużynie gospodarzy był Bartosz Tarachulski, jednak ani on, ani żaden z jego kolegów nie zdołał pokonać Artura Boruca, nawet w sytuacji sam na sam z polskim bramkarzem.
www.onet.pl
No ja ze swojej strony, chciałbym pogratulować obu zawodnikom świetnego meczu i życzyć dalszych sukcesów w lidze szkockiej
Kto rano wstaje ten idzie po bułki