Ja mam doświadczenia z pierwszej ręki
Położyłem się pod nóż 15 lat temu, ale podejrzewam, że zabieg od tego czasu się nie zmienił.
Znieczulenie miejscowe, 2-3 strzały prosto w wacława, lepiej nie patrzeć, bo przerażenie ogarnia
Na szczęście miła pani pielęgniarka zrobiła to szybko i bezboleśnie :D
Sam zabieg chyba trwał dosłownie kilka minut z tego co pamiętam, lekarz pomachał skalpelem, mnóstwo krwi i szwy.
Niestety nie pamiętam ile szwy się wchłaniały, ale te 2 tyg. raczej nie będzie z nikogo pożytku.
Na pamiątkę zostaje ładna blizna.
Co do pytań ratownika, to "chłopek" się wyprostuje, jednak raczej zostanie duży zapas "skórki", tak że nawet przy wzwodzie główka będzie okryta. Po prostu od tego "przywiązania" skóra zdążyła się już naciągnąć.
Może to w pewien sposób komplikować zbliżenia w prezerwatywie, ale nie jest to zbyt dokuczliwe.
Natomiast odnoszę wrażenie, że w trakcie kontaktów bez gumki, ten kawałek skóry dostarcza dodatkowych doznań, sam w sobie będąc wrażliwym i dodatkowo drażniąc żołędzia.
Są plusy i minusy, osobiście jednak nie zrezygnowałbym z tego skórnego zapasu, tym bardziej że seks w gumie jest beznadziejny, tabletki rules :)
Zmieniony przez - Rozub w dniu 2011-01-10 00:13:21