A ja się tradycyjnie w 100% zgadzam z Koptem. Nieprzypadkowo w sportach pełnokontaktowych sparingi wprowadza się stopniowo. Początkujący, wiadomo, jak się podniecą i nikt ich nie kontroluje, to są gotowi się pozabijać w ramach 'rywalizacji'. Sparing full contact ma sens wtedy, kiedy jest opanowana podstawowa technika, inaczej to będzie wymiana cepów, z oczywistą przewagą tych agresywniejszych i silniejszych gości. Jak kogoś to kręci, to więcej wyniesie z chodzenia na ustawki
Jeśli dodatkowo instruktorzy zachęcają do takich zachowań, bo wożą się z prowadzeniem klubu dla twardzieli to jakiś absurd jest.
Poza tym formuła tych zajęć jest dla mnie trochę niejasna, bo chyba w założeniu krav maga to ma być nauka skutecznej samoobrony, a z opisu wynika, że uskutecznia się tam coś w rodzaju niekontrolowanej nawalanki. Tak jak napisał MMA, jaki sens jest chodzić na zajęcia SAMOOBRONY, z których można wyjść bardziej uszkodzonym niż z ulicy? Tym bardziej, że to nie jest trening pod zawody w MMA czy MT, gdzie ludzie wiedzą po co przyszli na trening i jakie jest ryzyko kontuzji (a przecież tam się dba o bezpieczeństwo ćwiczących, bo inaczej nie miałby kto na zawodach startować).
Pełny kontakt jest super sprawą, ale to formuła wymagająca największej dojrzałości psychicznej, o czym chyba niektórzy zapominają.
A nie możesz przed sparingiem powiedzieć, że nie na 100%?
A to jest brocha trenerów, żeby ustalać i egzekwować zasady sparingu.
Zmieniony przez - searme w dniu 2010-11-15 20:22:17