Moja przygoda z tym przekochanym fantem zaczęła się jakoś na początku liceum, gdy po raz pierwszy zacząłem sięgać po papierosy i alkohol. Mam wiele teorii na temat co spowodowało u mnie ten wysyp. Jako nastolatek na pewno nie przywiązywałem uwagi do tego co jem. Rozpieszczany przez rodziców codziennie faszerowany byłem masą chipsów, cukierków itp.I tak do 17 roku życia, kiedy w końcu powiedziałem sobie, że syfy na twarzy muszą mieć swoje źródło.
Zacząłem pić 2-3 litry wody dziennie, przestałem zjadać po 2-3 paczki chipsów dziennie, ograniczyłem spędzanie czasu przed komputerem i wziąłem się za jazdę na rowerze [40-60km dziennie], trochę przebywania na słońcu, żadnych ostrych przypraw, żadnej czekolady, ograniczyłem smazone potrawy, do golenia zawsze nowa maszynka [osobiście używam Wilkinsona z dwoma ostrzami + pasek nawilżający], wyparzona, pianka do golenia Nivea. Zadbać, aby skóra była zawsze nawilżona, a nie tłusta.
Na wlasnym przykładzie wiem, że doskonale się sprawdza powiedzenie 'Jesteś tym, co jesz'.
Wiem, że napisałem banały, które każdy zaawansowany gracz przeciwko trądzikowi wie od dawna, jednak pisząc to, mam nadzieje że chociaż jedna osoba na sto, która odwiedzi ten temat zastanowi się nad tym co bierze do ust.