Trening walki oczywiście jest. A gdyby było wśród ćwiczących u nas więcej zainteresowanych regularnym treningiem walki, sparingów też byłoby więcej niż teraz w praktyce jest.
Tylko, gdy mówię o zainteresowanych treningiem walki, to mam na myśli tych, którzy są równocześnie w stanie zaakceptować nasze "dziwne" metody treningu podstawowego, typu "stać godzinami na jednej nodze", czy "oddychać jak Chińczyk" :) , oraz to, że od takich rzeczy się zaczyna i w nich buduje podstawy, zanim przejdzie się do treningu san shou (wolnej walki).
Cały system opiera się na wykorzystaniu pracy mentalnej - wyobraźni. To jest zawarte w samej nazwie yiquan, gdzie yi oznacza umysł, myśl, ideę, intencję, a quan oznacza pięść, czyli sztukę walki. Innymi słowy sama nazwa mówi, że jest to sztuka walka, w której głównym motywem w treningu jest wykorzystanie tej pracy mentalnej, pracy wyobraźni.
Przy zaangażowaniu wyobraźni, buduje się koordynację pomiędzy świadomością, a ciałem (świadomość ciała, ruchu, siły, przestrzeni, czasu), przebudowuje swój sposób poruszania, generowania siły. Rozwija się specyficzny sposób czucia, na którym bazuje potem trening z partnerem (i który jest dalej rozwijany w treningu z partnerem). Zaczyna się to robić koncentrując się na pracy nad tym w sytuacjach najbardziej podstawowych, czyli niemal statycznych. Potem w ruchu powolnym, stosunkowo prostym, potem w coraz bardziej złożonym. Potem w coraz większym stopniu dochodzi dynamika, tzw. eksplozja siły.
Trening z partnerem koncentruje się na początku na tzw. tui shou - "przepychaniu rąk", przy czym przez pierwsze pół roku są to nieliczne i bardzo proste (pozornie, dla zewnętrznego obserwatora) ćwiczenia. Ale w praktyce nawet ludziom, którzy długo uprawiali sztuki walki wykazują one braki nawet w świadomości kierunków działania własnej siły i umiejętności kierowania siłą.
W kolejnym pół roku jest dużo tui shou, szczególnie nauki wykorzystania szarpnięć do wpływania na równowagę przeciwnika, ale też uderzeń (pięścią, dłonią, łokciem, barkiem, głową, kolanem) z sytuacji tui shou, czyli kontaktu ramion. Zaczyna się też tui shou sparingowe, gdzie zadaniem jest wpływanie na równowagę przeciwnika i odrzucanie/przewracanie go - nie jest to grappling, polega to na oddziaływaniu na równowagę poprzez punkt kontaktu, a nie przez chwytanie. Jest to związane z przygotowaniem do nauki wpływania na równowagę w połączeniu z równoczesnym uderzaniem później podczas san shou. Innym rodzajem praktyki jest wchodzenie uderzeniami w tui shou, gdy partner gubi tzw. "siłę kontrolującą".
Trzecie 6 miesięcy, to dalsze rozwijanie tui shou, z naciskiem na naukę metod neutralizowania i kontrowania akcji przeciwnika w sytuacji tui shou oraz na tui shou sparingowe. Wtedy też wchodzi praca na tarczach, worku, przygotowanie do san shou i sparingi san shou.
Czwarte 6 miesięcy, kończące cykl podstawowego programu szkolenia, to już duży nacisk na trening sparingowy.
Przez cały czas równocześnie wprowadzane są kolejne coraz bardziej zaawansowane ćwiczenia z grupy podstawych, łącznie z ćwiczeniami pozycyjnymi z bardziej złożonymi formami pracy mentalnej, bazującymi na stopniowo bardziej rozwijającym się "czuciu".
No więc tak to wygląda. Walka jest, walka jest ważna, inne ćwiczenia są związane z walką i są podporządkowane walce, ale jeśli ktoś nie jest w stanie takich dziwnych ćwiczeń zaakceptować, i zaakceptować tego że stanowią one dużą część treningu, a w pierwszych miesiącach niemal całość treningu, to cóż, nie każdy musi ćwiczyć akurat yiquan :) Yiquan jest dla tych, których interesuje taki "dziwny" sposób treningu, z naciskiem na pracę z umysłem, z wyobraźnią, z odczuciami.
Zmieniony przez - dacheng w dniu 2008-12-03 20:06:46
Andrzej Kalisz - AKADEMIA YIQUAN http://www.yiquan.pl