Nasze początki i.....chwile obecne

Pare historii mi juz gdzies mignelo w tematach, wiec zeby nie robic zbytniego spamu wrzucajcie tutaj swoje smieszne i niebezpieczne historie.

Jak byłam w tym roku w Białce to jeden snowbordzista tak podciął koleżankę, że ta się przewróciła a kijki zostały w częściach.
Pan musiał przynieść kije od mało zadowolonej żony

czytalem to juz

No to mocne kijki były.

Jak pierwszy raz jechałam orczykiem (opisywałam gdzieś już głupiego pana, co w kolejce stanął tak, że jego narta była miedzy moimi nartami i miał pretensje, że mu na narty najeżdżam) to o mało z niego za wcześnie nie zeskoczyłam. Wyjęłam talerzyk spod tyła i jeszcze jakieś 5 metrów musiałam się go trzymać rękami, żeby wyjechać gdzie trzeba.

mój cały pobyt na nartach to było pośmiewisko

Byłam jeden jedyny raz i chyba już więcej nie pójdę Co chwila spadałam z wyciągu i mniej więcej od połowy czołgałam się pod górę, a zjazd z niezbyt wysokiej i niezbyt stromej górki zamykał się w 10 etapach mniej więcej Nie no,trochę przesadziłam,ale tak z 3-4 gleby musiały być. Byłam cała biała, hamowałam tyłkiemlub w coś wjeżdżając... Tak... Dla mnie to nie było smieszne,ale dla ludzi obserwujących mnie z boku musiło być

kazdy ma jakies poczatki

Ja swoich nie pamiętam, bo wcześnie zaczynałam
Myślę, że jako dziecko nie przejmowałam się tak upadkami jak młodzież czy osoby starsze.

Ale fakt, każdy kiedyś zaczynał

Gdy pierwszy raz stanęłam na nartach jeździłam ostrożnie, bałam się upadków. Już tej zimy tyłka nie oszczędzałam. Wolałam padać 50 razy dziennie i mieć jakąś frajdę ze śmigania, niż ciągle patrzeć pod nogi i uważać, aby siniaków nie ponabijać. Z gór wróciłam cała poobijana, ale jestem zadowolona z tegorocznego szaleństwa

Ja tam zaczynałem lata świetlne temu jak moja mama pracowała w Banku który przed prywatyzacją organizował co roku za***iste zimowiska ze śmiganiem , tam miałem jakimś tam instruktorów i złapałem podstawy potem samodzielne doszkalanie i obozy zimowe na AWFie doprowadziły mnie do obecnego poziomu który jakiś tam jest
EDIT:moze założymy post o początkach by tu nie rozmywać a te ostatnie wpisy pokasuje?

Zmieniony przez - renegat44 w dniu 2008-02-09 18:41:47

łatwiej chyba będzie zmienić po prostu nazwę tematu.

Tylko,że ja do moich początków zostałam niejako zmuszona
Ale frajdy też miałam co nie miara,a jaka radocha była,jak wjechałam w końcu na wyciągu do końca

Ja ze swoich początków generalnie nie pamietam nic

Też jestem za delikatną modyfikacją tematu posta