karate tradycyjne

W tej chwili mogę powiedzieć, że ćwiczę karate, bo sprawia mi to przyjemność. Jakiś czas temu wciągnęło mnie na dobre, trzyma i nie chce puścić. :) Wielu ćwiczy sztuki walki, żeby walczyć, ale nie wszyscy. Niektórzy widzą w tym także inne wartości.

Ta przepieszmy się wszyscy na mma albo bjj czy coś tam czy lubimy czy nie to to trenujmy w końcu praktyczne.

Owszem mogę się zgodzić z tym że po to żeby walczyć ale w klubie, a nie na ulicy, a w klubie niezależnie jaki to styl napewno się przyda.

Zmieniony przez - iza121 w dniu 2008-01-23 15:12:24

Walka na ulicy to zwykła głupota.
Oczywiście, że miałem na myśli walkę w klubie, na zawodach, koleżeńskie sparringi.

hehe no to doszliśmy do względnego porozumienia chociaż

Ja myślę, że nikt tu się nie czepia ludzi, którzy trenują choćby najmniej 'praktyczny' styl z pasji. Sytuacje sporne pojawiają się wyłącznie wtedy, gdy takie osoby zaczynają głosić śmiałe tezy o wyższości walki bezkontaktowej nad kontaktową oraz hiperskuteczności ulicznej.

Wiadomo że nie każdy może/chce trenować 'twarde' SW i to jest całkowicie zrozumiałe. Problemem jest tylko, jeśli czyjeś oczekiwania czy wyobrażenia rozmijają się z rzeczywistością

Tu się zgodzę. Wiem że było to omawiane wiele razy, ale główna wina leży tu po stronie takich "hiperskutecznych" instruktorów, którzy opowiadają niestworzone historie o skuteczności danej SW a w niedzielę dają na tacę żeby nikt nie zaatakował ich uczniów.
Pomaga na to zdrowy rozsądek i google.

"Pijany mistrz" to już wyższy stopień zaawansowania.
Ostatnio na obozie opowiadali mi jak kiedyś sensei Andrzej Maciejewski (4 Dan) przyszedł na trening w stanie wskazującym (na spożycie alkoholu i to w sporych ilościach). Rozpoczynając trening powiedział największą mądrość japońskich mistrzów: "W karate najważniejsze jest karate.". Osoby będące na treningu po kilku takich mądrościach leżały na macie i skręcały się ze śmiechu, trening potrwał trochę ponad pół godziny.
EDIT: Chyba pomyliłam temat, ale to szczegół...

Zmieniony przez - Skyia w dniu 2008-01-24 10:11:31

z sensei Maciejem były juz ciekawsze akcje... "strzelanie z paluszka" "skrecanie skarpety" "...a ci chcieli pójść na skróty... a tam co? Dupa!" no i egzamin w Sromowcach...

Ooo nareszcie jakiś "tradycyjniak" i to jeszcze z Lubelszczyzny.
Byłeś może w tym roku na obozie w Sromowcach Wyżnych (bo ja tak)?
Sensei ma według mnie dość oryginalne metody treningu...

Zmieniony przez - Skyia w dniu 2008-01-24 11:42:41

musze cie zmartwić... bo z lubelszczyzny ale "tradycyjniakiem" przestałem byc jakis rok temu... \