Kelvin Randleman: Nie ma problemu.
N: Właśnie wróciłeś z Paradise Warrior Retreat w San Jose, jak minął weekend?
KR: Było dobrze, poszło naprawdę nieźle.
N: Jaki był poziom?
KR: Byli tam i doświadczeni zawodnicy, i amatorzy, co było szczególnie korzystne dla imprezy, bo miałeś szansę kontaktu z innymi zawodnikami, takimi jak Shaw Thompkins czy Bas Rutten. Potem uczyłem mniej doświadczonych zawodników. Także udało mi się spotkać z lekarzami, prawnikami - to było niczym trening i seminarium.
N: Co robiłeś od czasu upadku Pride i swojej ostatniej walki w październiku?
KR: Trenowałem i dochodziłem do zdrowia.
N: Miałeś problemy ze zdrowiem w tym roku, jak to wygląda teraz?
KR: Infekcja minęła, znów jestem zdrowy i silny. Czekam z niecierpliwością by znów wejść do ringu.
N: W październiku będziesz mógł wystąpić o przywrócenie licencji[?], zamierzasz to zrobić? (nie jestem pewien czy dobrze to rozumiem)
KR: Oczywiście. Byłem głupi. To co chciałem zrobić - chciałem zrobić coś nieuczciwego. Straciłem dodatkowo rok przez zawieszenie akurat na koniec okresu 12 czy 13 operacji, problemów ze zdrowiem. Chodzi o to, że zawsze chciałem szybko wrócić do ringu. Mogłem kogoś zainfekować, jeśli moja krew dostałaby się do organizmu drugiego zawodnika. Nie pomyślałem o tym. Po prostu chciałem walczyć.
N: Ale teraz jesteś zdrowy i trenujesz na pełnych obrotach…
KR: Ostatnio trenowałem w klubie Randego Couture’a, tu, w Las Vegas. Trenowałem dużo bjj. Moje ręce są szybsze i jestem lepszy niż kiedykolwiek. Byłem mistrzem UFC, ale teraz obiłbym mocno ryj byłemu Randlemanowi.
N: Jak się trenuje w Las Vegas?
KR: Uwielbiam tu trenować. Razem ze mną są tu Forrest Friffin, Marvin Eastman i wielu innych - ciężko się nie rozwijać jak się trenuje z takimi zawodnikami. Poza tym sam mogę też pomóc innym. „Lubię być pomiędzy najgroźniejszymi psami w ogrodzie". To znaczy przegrywałem niektóre walki w karierze, ale każdy z tych zawodników mógłby być mistrzem.
N: W rzeczy samej, twój życiorys jest pełen walk z wielkimi nazwiskami…
KR: Wiele się nauczyłem po tych walkach. Nie chodzi o to, że się zmieniłem - stałem się lepszy. Jestem spokojniejszy, bardziej opanowany. Traktuję swoja karierę jak pracę teraz. To dla mnie przywilej, że jestem zdolny do walki.
N: Jak powiedziałeś, być zdrowym po tak długim okresie ma swoje plusy…
KR: Ja bym powiedział, pierwszy raz od sześciu albo siedmiu lat JESTEM ZDROWY. Moje kolana, łokcie, czy bicepsy działają na 100%. Jeśli fani myśleli, że byłem niezły wtedy, to teraz jestem lepszy. Moje ręce są szybsze, jestem silniejszy, jestem mądrzejszy. Mógłbym teraz walczyć 20 - 30 minut, nie miałoby to znaczenia. Jak wrócę, nie będzie też miało dla mnie znaczenia czy będę walczył z mistrzem czy z ostatnim zawodnikiem w LHW. Żeby znów zdobyć tytuł muszę pokonać każdego potencjalnego przeciwnika. Uwielbiam trenować, by dostać się na szczyt.
N: UFC LHW jest nieco zatłoczona odkąd Pride upadło.
KR: Jestem niebezpiecznym przeciwnikiem dla każdego. Nie obchodzi mnie kim jesteś, Ty za to masz nadzieję, że Cię nie znokautuję albo, że nie sprowadzę Cie do parteru, bo wiesz, że będziesz miał poważne kłopoty w czasie naszej walki. Nie ma znaczenia czy walczę z Fiodorem czy Cro Copem. Zawsze mam szansę na zwycięstwo.
N: A propos. Walczyłeś i z Fiodorem, i z Mirkiem. Który z nich był cięższym przeciwnikiem?
KR: Zawsze będę mówił, że Fiodor. Lubię Mirka, nie zrozum mnie źle. Tylko jeden może być zwycięzca w tym sporcie. Dwóch wchodzi, jeden wygrywa. Fiodor pokonał Mirka, jest lepszy. Dla mnie osobiście Cro Cop jest bardziej niebezpieczny, bo używa kopnięć. Fiodor jest bardziej metodyczny. Podczas walki nie da Ci chwili wytchnienia, zamęczy Cię. Jak będzie chciał pokona Cię albo wolno, albo szybko, tak czy siak przegrasz. Z Cro Copem jak uda Ci się powstrzymać te kopnięcia, masz szansę. Na Fiodora nie ma sposobu, on po prostu wygrywa.
N: Co do Twojego powrotu, w jakiej organizacji chciałbyś walczyć?
KR: CHCĘ WALCZYĆ DLA UFC! Chcę walczyć z Jacksonem, chcę walczyć z Liddellem. Mam dopiero 35 lat, więc ma jeszcze pięć lat na wysokim poziomie przed sobą. Byłem bardzo dobry, ale ludzi mówili mi, że muszę popracować nad parterem i właśnie to robiłem. Moje umiejętności zapaśnicze są na najwyższym poziomie jak zawsze, ale poprawiłem też sporo swoje bjj. Żaden ze mnie czarny pas, raczej różowy, ale wiem to co muszę wiedzieć by trzymać się z dala od kłopotów w czasie walki. Weźmy moją walkę z Shogunem, gdybym wiedział to, co wiem teraz, ta walka potoczyłaby się zupełnie inaczej. Więc wykorzystałem ten rok, by się nauczyć więcej, także na temat samego siebie. Jak się jest rok poza swoją pracą, chce się wracać. Trenujesz przez rok bez żadnego konkretnego celu. UFC to organizacja do której chcę trafić. Myślę, że jestem zawodnikiem, na który przyciągnie widownię. Świetnie bym się wtopił w ich wizerunek, moje ciężkie dni są za mną.
N: NSAC zapowiedziało, że będą potrzebowali Twoje kompleksowe wyniki badań lekarskich zanim rozpatrzą Twój wniosek o przywrócenie [licencji?]. Masz już to załatwione?
KR: Moi lekarze mnie oczyścili. Mój poziom CPK [?] jest w normie. Żadnych infekcji. Komisja chce po prostu wiedzieć, że jestem zdrowy. Wszystko rozegrało się wtedy w mojej głowie, a nie myślałem wtedy zbyt jasno. PO PROSTU CHCIAŁEM WALCZYĆ. Chciałem pokazać, że jestem twardym zawodnikiem i nie myślałem o swoim zdrowiu na dłuższą metę. Najlepszą, rzeczą jaka mogła mi się przytrafić było właśnie zawieszenie, bo wykorzystywałbym swój organizm do granic jego możliwości, co mogłoby się odbić długoterminowymi urazami. Człowiek uczy się na błędach.
N: Ostatnio było wielu zawodników, którzy na testach wypadali pozytywnie. Uważasz, że więcej użytkowników (tu nie do końca kumam, więcej koksiarzy w tym sensie chyba), czy po prostu więcej zawodników wpada?
KR: Jeśli wszyscy wpadają, nie rozumiem tego. To jest wszędzie. Nie gloryfikuję tego, ani nie jestem przeciwnikiem. Kurcze, znam mężczyzn w wieku 65 lat, który bez odrobiny testosteronu nie byliby ani tak zdrowi, ani tak aktywni jak są. Uważam, że wszystko stosowane w umiarze może Ci pomóc. Niektórzy po prostu przesadzają. Ludzie patrzą na mnie i mówią: „Randleman to wielki koksiarz", ale byłem badany przez całą moją karierę i nigdy nie wypadłem pozytywnie. Ok., dałem ostatnio fałszywą próbkę i bardzo mi przykro. Dałem ciała. Powód tego był taki, że brałem za dużo środków przeciwbólowych. Moje ramię w czasie walki z Shogunem było ciągle kontuzjowane. Dlatego brałem tyle tych środków. Nie mogę się doczekać kiedy wrócę i mnie przebadają. Nie ma innego sposobu by pozbyć się tej etykietki. Komisja zawsze przyczepia się do czegoś, teraz są to sterydy. Każdy, kto pozwala sobie na zażywanie niektórych środków, musi sobie zdawać sprawę z konsekwencji.
N: Wracając do ringu, Randy będzie w tym miesiącu przed ciężką obrona tytułu. Znam Twoja odpowiedź, ale… na kogo stawiasz, Randy czy Gonzaga?
KR: Zawsze na Randego.
N: Więc zwycięstwo Gonzagi na CC nie zrobiło na Tobie wrażenia?
KR: Nie, choć zaimponował mi swoimi umiejętnościami. Wiedziałem, że Gonzaga wygra, gdy byłem w Japonii. Uwielbiam Cro Copa i innych zawodników, wyłączając Tito Ortiza. O to mi chodzi, pozwólcie mi walczyć w LHW i będzie to ostatnie lanie dla Ortiza, a także każdego innego zawodnika, który zdecyduje się na walkę ze mną.
N: Chętnie bym zobaczył Twoja walkę z Tito, pytanie czy Dana się na nią zgodzi?
KR: Dana chce by Tito dostał po dupie. Lubi to oglądać. Dana to biznesmen. Jeśli nasza walka miałaby przynieść pieniądze, on się na nią zgodzi. Wielu ludzi nienawidzi White’a, ale on wie jak się robi interesy. Skopałbym Tito dupę.
N: Wielu chętnie by to zobaczyło. Co teraz do czasu apelacji?
KR: Wiesz o tych seminariach. Robię też obóz zapaśniczy dla dzieciaków w ten weekend w Vegas. Potem wracam do Ohio i będę trenował z OSU wrestling team. Ciągle zajęty.
N: Będziesz organizował Monster Kids Tournament w Ohio znów w tym roku?
KR: Pewnie. Zapasy to dyscyplina, dzięki której jestem teraz kim jestem. Nauczyły mnie jak być twardszym.
N: Kilka słów do fanów?
KR: W ciągu minionego roku zajmowałem się profesional wrestlingiem, głownie w Japonii, ale rozmawiałem też z WWE. Chcę wszystkim powiedzieć - miejcie uszy i oczy otwarte, bo pod koniec tego roku znów będę walczył i kogoś *****sko znokautuję i to będzie ekscytująca walka. Czuję się jakbym był nowonarodzony.
„ŻEBY ODNOSIĆ SUKCESY… MUSISZ SOBIE NA TO ZAPRACOWAĆ"
źródło: http://www.nokaut.com/?id=38&solo_ne...lang=e&cur=eur
Zmieniony przez - Erno w dniu 2007-08-10 20:54:34