Paweł Nastula: Prawdę mówiąc, obawiałem się, że będzie chciał mi pokazać, jakim jest twardzielem i poleje się krew.
Oskar Berezowski: Jak to?
Paweł Nastula: Odpuszczanie komukolwiek nie leży w mojej naturze. Nawet gdyby okazał się silniejszy ode mnie, kopał śmiertelnie niebezpiecznie, a wyczułbym, że nie trenuje, tylko chce zrobić mi krzywdę, to biłbym się do upadłego.
Oskar Berezowski: Krew się polała?
Paweł Nastula: W rozsądnych ilościach, czyli były jakieś zwykłe otarcia, stłuczenia, skaleczenia. Filipovic zaprosił mnie, bym uczył go obaleń, trenował walkę na ziemi. To była jego ostatnia faza przygotowań do walki w UFC.
Oskar Berezowski: Zapłacił ci za to?
Paweł Nastula: Pokrył wszystkie koszty, wynajął najlepszy hotel pod Zagrzebiem. Ja nie byłem zwykłym sparringpartnerem, raczej konsultantem. Sam też mogłem się nauczyć, jak wyglądają profesjonalne przygotowania do walki w całkiem nowej dyscyplinie. To tak, jakby w latach 50. Cassius Clay (potem Muhammad Ali - przyp. red.) zapraszał uczących się rzemiosła zawodników, a ci chcieli od niego pieniędzy.
Oskar Berezowski: Uczących się? W judo wygrałeś kilkaset walk. Jesteś złotym medalistą olimpijskim, 2-krotnym mistrzem świata i 3-krotnym Europy.
Paweł Nastula: Ale doświadczenie w mieszanych sztukach walki (mma - przyp. red.) mam niewielkie. Tu trzeba umieć bić się na pięści, kopać, wykonać rzut, zastosować dźwignię, duszenie. Pracować nad siłą i wytrzymałością, nie zabijając gibkości. Sztuką jest jednak nie sama technika czy sprawność, ale tzw. obicie. Najlepsi potrafią bronić się nawet prawie nieprzytomni. W boksie byłby to knockdown, ale w mma walka nie jest przerwana, więc to wszystko trzeba poznać. To coś nowego, więc trudno znaleźć trenerów. Specjalistów od takiego treningu jest niewielu, dlatego zawodnicy sami szukają siebie nawzajem i przekazują sobie jakąś część wiedzy. Ja mam spory zasób obaleń, rzutów, które można wykorzystać w trakcie walki. On się tego nie nauczy ode mnie w 10 dni, bo tyle spędziłem w Chorwacji, ale dzięki takiemu mini seminarium będzie wiedział, że walkę można rozegrać w jakiś nowy sposób. Myślę, że jeszcze nie raz będziemy trenować razem.
Oskar Berezowski: O jego szorstkiej powierzchowności krążą legendy. Ma podobno wisielcze poczucie humoru, które bardziej pasuje do jego wizerunku uczestnika wojny serbsko-chorwackiej niż do image'u zawodowego sportowca.
Paweł Nastula: Z karabinem na trening nie przychodził. Wobec mnie zachowywał się bardzo elegancko. Nie było zgrzytów, prób udowodnienia, kto jest ważniejszy. To Mirko szukał mnie, a nie ja jego i to on chciał wsparcia.
Oskar Berezowski: Chorwat to w tej chwili jeden z najlepiej zarabiających zawodników w sportach walki na świecie. Jego 2-letni kontrakt z UFC opiewa na 2,4 mln dol. Za każdą walkę bierze po kilkaset tysięcy bez względu a wynik. Lubi blichtr, który jest częścią kolorytu bokserskiej wagi ciężkiej?
Paweł Nastula: Nie chodzi po ulicy ze złotym łańcuchem na szyi, wysadzanym brylantami sygnetem czy innymi błyskotkami. To raczej skromny człowiek, choć ma wielki piękny dom, a w podziemiach własny gym z ringiem, siłownią, matą. Na trening przychodzi w kapciach.
Oskar Berezowski: Chorwat jednak przegrał w sobotę.
Paweł Nastula: Byłem zdziwiony, ale to wypadek przy pracy. Jego rywal Gabriel Gonzaga też kopał świetnie i znokautował go w spektakularny sposób. To nie jest kwestia złych przygotowań, ale ułamka sekundy nieuwagi.
Oskar Berezowski: On o swoją przyszłość nie musi się martwić: jest bogaty, zasiada w chorwackim parlamencie. Po ostatniej porażce żartował, że w każdej chwili może nawet wrócić do swojego oddziału antyterrorystycznego. A co z tobą?
Paweł Nastula: Nie wiem jeszcze, kiedy będę walczył. W maju muszę dostać informację dotyczącą terminu kolejnego pojedynku w Pride.
Oskar Berezowski: Japońską federację kupił właściciel UFC. Gdyby kazali panu walczyć w klatce, to wszedłby pan do niej?
Paweł Nastula: Nie mogą mi kazać, ale gdyby zaproponowali... Hmmm, zgodziłbym się.
Oskar Berezowski: Bez mrugnięcia okiem?
Paweł Nastula: Od ponad 2 lat trenuję mma. Przelałem litry potu, przerzuciłem tony żelaza na siłowni, poświęciłem setki godzin na sparringi. Szkoda mi teraz, żeby to wszystko poszło na marne. Chcę sprawdzić w prawdziwej walce, ile już umiem.
Źródło: budo.pl
Zmieniony przez - tMQ w dniu 2007-04-25 23:03:57