Szacuny
0
Napisanych postów
95
Na forum
18 lat
Przeczytanych tematów
87
Ale Sefo czy Bonjasky nie robili pretensji z tego powodu że przegrali niesłusznie walkę. ale wasz wielki JLB po porażce z Bonjaskim grozi że odejdzie z K-1. Była to żenująca postawa pokazująca jego szacunek dla rywala i sędziów!!!
A pozatym on swoje możliwości może cenić wysoko ale i tak już nigdy nie wygra finału K-1!!!!!!!!!!
Szacuny
2
Napisanych postów
1435
Na forum
19 lat
Przeczytanych tematów
7041
Sefo także swego czasu (po tym jak go wyrolowali paskudnie z Musashim) poważnie się wypowiadał, choć może nie tak ostro i jednoznacznie jak JLB. Więc to nie był odosobniony przypadek. Natomiast o jakim szacunku dla sędziów ty mówisz?! Szacunek dla takich oszustów (lub tez przy najlepszych chęciach i przymknięciu oka na oczywistość: ignorantów)?! Żartujesz chyba!!! Nie pochwalam tego, co zrobił JLB, bo to zakrawało nieco na szantaż...ale rozumiem jego reakcję i to, że podjął takie kroki. Przekręty to plaga K-1 i inaczej jak zdecydowanym posunięciami się jej nie zwalczy.
A co do ostatniego zdania to szkoda komentować. Czcze gadanie i tyle
Szacuny
510
Napisanych postów
8840
Na forum
21 lat
Przeczytanych tematów
54407
Feitosa nigdy nie wygra GP! Do czołówki mu jeszcze daleko, zresztą poziomu Sefo, Aertsa, czy JLB nie osiągnie nigdy. Do tej pory zresztą zawsze przegrywał z czołówką, ostatnio pokonał kilku średniaków (Goodridge, Musashi, Williams, ale to jeszcze nie robi z niego mistrza!
Sogów nie odbijam, jak podobała Ci się moja wypowiedź, to wejdź na www.pajacyk.pl !
Szacuny
0
Napisanych postów
95
Na forum
18 lat
Przeczytanych tematów
87
porównaj skale pojedynków Sefo z Musashim walczyli w wielkim finale, a Le Banner z Bonjaskim w superfighie. sefo też był oburzony ale nie groził i nie szantarzował władz K-1. Wiec zastanów sie co piszesz
A jezeli uważasz że sędziowie to oszuści to odnieść sie do niesłusznego werdyktu walki Schilt - Choi. Schilt zachował sie rozsądnie wiedział że to walka dla kibiców i olał ten werdykt chociaż był dla niego bardzo krzywdzący!!!
Szacuny
2
Napisanych postów
1435
Na forum
19 lat
Przeczytanych tematów
7041
Sefo też napomknął swego czasu o tym, że może odejść z K-1 po tym jak został oszukany z Musashim. Tyle, że nie powiedział tego aż tak dosadnie i skończyło się na tymże krótkim komentarzu. Ale zamiary te same.
Natomiast widzę, że nie orientujesz się zbyt dobrze w tym jaką rzeczywistą rangę miał pojedynek JLB z Bonjaskym. Jeśli uważasz, że można go porównać do Schilt-Choi, tylko dlatego, że oba były superfightami to masz blade pojęcie o tym wszystkim. Na walkę Jerome'a z Bonjaskym czekano od bardzo dawna. Zwłaszcza cały obóz Francuza i wszyscy jego fani, bo miał udowodnić dobitnie jaki to "wielki mistrz" jest z Bonjasky'ego. Ponadto jak by nie patrzeć byłaby to wygrana z dwukrotnym mistrzem GP, a JLB sam tego tytułu nigdy nie zdobył. Mimo to za wszelką cenę chciał pokazać, że jest lepszy. Nie zaprezentował się jakoś szczególnie dobrze, ale wystarczająco, żeby wygrać. I wygrał. Wszyscy o tym wiedzieli...oprócz tych oszustów przy kartach sędziowskich Tobie może się wydaje, że to kolejny superfight na którejś tam gali. Ale tak nie było. To miało bardzo wiele wyjaśnić - rzeczywisty status Remy'ego, pozycję JLB, itd. Walka Schilta z Choi'em była nic nie warta, dlatego nikt nie robił tu żadnych problemów. Było zero napięcia przed tą walką, więc nie było o co się sprzeczać. Ale nie w przypadku walki JLB z Bonjaskym. Tak więc to lepiej Ty się zastanów co piszesz, bo jak na razie zupełnie rozmijasz się z prawdą
Szacuny
510
Napisanych postów
8840
Na forum
21 lat
Przeczytanych tematów
54407
Kilbian miejsce w szeregu K-1 obydwaj mają swoje. Bonjasky jest dwukrotnym mistrzem i tego nic nie zmieni (fakt, że w 2003 była słaba obsada i w 2004 r. wygrana z Hoostem była mocno naciągana w ćwierćfinale).
Ale nie jest powiedziane, że JLB wygrałby w 2003 z Abidim, Grahamem i Musashim i zdobyłby mistrza na miejscu Remiego, podobnie w 2004.
Moim zdaniem JLB był w walce lepszy od Remyego. Ale to nie zmienia faktu, że mógł przegrywać z zawodnikami których pokonał Bonjasky
Obecnie obydwaj są dla mnie czołówką znacznie ponad zawodnikami, którymi się ostatnio wszyscy zachwycają, czyli np. Feitosą lub (tym bardziej) Karajevem.
Sogów nie odbijam, jak podobała Ci się moja wypowiedź, to wejdź na www.pajacyk.pl !
Szacuny
11148
Napisanych postów
51570
Wiek
31 lat
Na forum
24 lat
Przeczytanych tematów
57816
"ale wasz wielki JLB po porażce z Bonjaskim grozi że odejdzie z K-1."--->zrozum człeniu wkońcu że on gdy odejdzie z K1 to ma pewne miejsce w Pride lub w UFC.Taką gwiazde chce każda organizacja.Ty tego nie rozumiesz bo chyba masz za małe choryzonty myślowe więc na temat biznesu nie będe tu z Tobą dyskutował.
"Była to żenująca postawa pokazująca jego szacunek dla rywala i sędziów!!!"--->o jakim Ty szacunku mówisz wogóle?
A czy sędziowie przyznając wygraną Bonjaskiemu mieli jakiś szacunek dla LeBannera skoro każdy kto ta walke oglądał wiedział że wygrał Jerome?
Walke wygrał LeBanner, oglądnij sobie na spokojnie, i przemyśl co piszesz.
"A pozatym on swoje możliwości może cenić wysoko ale i tak już nigdy nie wygra finału K-1!!!!!!!!!!"-->ceni swoje możliwości bo z tobą by sie uporał pierwszym lewym prostym.
A finał jak finał, jeszcze sie okaże.
Szacuny
2
Napisanych postów
1435
Na forum
19 lat
Przeczytanych tematów
7041
Ja nie twierdzę, że coś może zmienić fakt, że Remy jest dwukrotnym mistrzem GP...bo nie może, to oczywiste. Ale jeśli idzie o to miejsce w szeregu - właśnie w tym rzecz! To wszystko się tam zmienia. JLB miał ostatnio nienajlepszą passę i musiał udowodnić, że wciąż jest topowym fighterem. A do Remy'ego wciąż wielu nie może się przekonać jako do nr.1 na świecie. Jednocześnie jest ogromna liczba ludzi, która jednak upatruje w nim najlepszego strikera na świecie. JLB miał być bardzo ważnym i długo oczekiwanym testem dla Bonjasky'ego. Miało to pokazać, ile naprawdę wart jest Remy. Zresztą i Le Bannerowi na tym zależało. Chciał ugruntować swoją pozycję w owym "szeregu" i wykazać, że jest w stanie zwyciężyć dwukrotnego mistrza GP. Zrobił to i był to dla niego istotny sukces. A tu się okazało, że go oszukali. Sęk w tym, że to, który z nich wygra tę batalię nie był bez znaczenia. Przeciwnie, jeśli Remy wygrał znaczy to, że odparł wszystkie zarzuty i udowodnił, że z każdym jest w stanie sobie poradzić. To by bardzo wzmocniło jego pozycję. A JLB stoczyłby się, spadł w hierarchii jako zawodnik, który zdecydowanie swoje najlepsze lata ma za sobą (to akurat prawda) i który już raczej nic nie jest w stanie zwojować. Nie ma się więc dziwić jego ogromnemu oburzeniu! Ta walka była ważniejsza niż niejedno starcie na GP i stąd te wszystkie emocje. Wciąż jednak uważam, że najuczciwszym wyjściem wobec zawodników byłoby uznanie walki za NC i zorganizowanie rewanżu.