Szacuny
1
Napisanych postów
136
Wiek
38 lat
Na forum
18 lat
Przeczytanych tematów
26804
Odbylem ostatnimi czasy, przy piwku, bardzo ciekawa pogawedke ze znajomymi karatekami. Dotyczyla ona walki ulicznej. Moi rozmowcy uparcie twierdzili, ze np. kopanie lezacego, kleczacego czlowieka jest wbrew zasada bushido, ze to niemoralne, niegodne prawdziwego fightera. Opowiedzialem im pewna historie, ktorej bylem naocznym swiadkiem.
Pewnego wieczora znajomy zaporponowal wspolne wyjscie na dyskoteke. Zawitalismy, razem z naszymi dziewczynami w takiej jednej, slynacej ze zlej renomy tanc-budzie. Po paru piwkach i chwili zabawy zaczely sie problemy - wiadomo - ktos sie krzywo patrzy etc. Kolege jakis lysy zakapior wyzwal na solo - solo "po polsku" jak to ktos trafnie napisal, ale po rozmowie z ochroniarzami (naszymi znajomymi) doszli do porozumienia i ustalili "1 na 1". Wyszli przed knajpe - za nimi wiadomo tlum gapiow, zbyt pijanych zeby wiedziec o co chodzi, lub szukajacych zaczepki. Zaczelo sie standardowo - jakies proste, jakies cepy w wykonaniu lysego, potem szybkie wejscie kumpla w nogi - i obijanie mordy z dosiadu. Lysy zaczal krzyczec, wierzgac, przepraszac. Wstali, podali sobie rece i wszystko bylo jak najbardziej ok. Kolega podszedl do ochroniarzy - lysy zblizyl sie do niego chwiejnym krokiem - i nie wiadomo kiedy "sprzedal" mu kose w plecy "az po sama garde".
Wniosek - jesli juz walczysz to walcz do calkowitego wylaczenia przeciwnika, walcz tak zeby po walce nie stwarzal on dla Ciebie zadnego zagrozenia. Jesli juz wygrales "solo" - uwazaj na to co sie dzieje wokol Ciebie. Pomysly w stylu "nigdy nie kop/bij lezacego" schowaj przed wyjsciem z domu do plecaka. Pisze to bo ostatnio czesto spotykam ludzi zyjacych jakby w innych "lepszych" czasach, unoszacych sie honorem itp. I coraz czesciej slysze ze jakis chlopak dostal kamieniem/rurka PO jakiejs bijatyce.
Szacuny
17
Napisanych postów
3041
Wiek
43 lat
Na forum
21 lat
Przeczytanych tematów
20223
ogólnie rzecz biorąc to są poważne dylematy, a jednoznacznych odpowiedzi nie ma. Praktycznie ma się to tak, że albo mamy szczęście, albo nie, ponieważ czynników wpływających na daną sytuację jets za wiele, aby uogólniac. Piszecie, że należałoby złamać przeciwnikowi nos lub palce - i tak jeden ze złamanym nosem odejdzie "z płaczem", a inny wstanie znacznie bardziej rozjuszony (aczkolwiek niewatpliwie takich jest mniejszość). Znowu się wszystko sprowadza do danej sytuacji.
nota bene ta zamienność czynników na ulicy i ich nieprzewidywalnośc, powoduje, że nie mam siły odpowiadać na te wszystkie podobne posty - no bo cóż można doradzić? dobrze że x-ray cierpliwie się stara.
Szacuny
51
Napisanych postów
7467
Wiek
52 lat
Na forum
22 lat
Przeczytanych tematów
32016
Zasada jest jeszcze prostsza. Nigdy nie ufasz gosciowi, z ktorym sie wlasnie biles, nigdy nie tracisz go z oczu, zawsze chodzi przed Toba i zawsze obserwujesz jego rece. Skürwysynow bez skrupulow jest cala masa. Jak twoj kumplel dostanie jeszcze ze dwa razy po gebie z za plecow, to sie oduczy odwracania plecami do przeciwnika. To tak na marginesie. "Ulica" to nie deptak w Ciechocinku.
Pzdr
eX
Zmieniony przez - x-ray w dniu 2006-04-15 05:54:48
Szacuny
11150
Napisanych postów
51585
Wiek
31 lat
Na forum
24 lat
Przeczytanych tematów
57816
Myśle że lepij byłoby wykończyć przeciwnika jaką techniką kończącą która doprowadaziłaby do złamnia jego części ciała!heh ,albo chociaż nosa żeby się opamiętał.!To tak w świątecznym nastroju! pozdrawiam
Szacuny
1
Napisanych postów
136
Wiek
38 lat
Na forum
18 lat
Przeczytanych tematów
26804
kosa - noz ;) chodzilo o pchniecie - az po rekojesc. x-ray - dokladnie. W dzisiejszych czasach ufac mozna tylko samemu sobie. Ale niektorzy tego ciagle nie rozumieja.