Dla mnie od dłuższego czasu jest oczywiste, że PRIDE w końcu totalnie zdominuje UFC, ale nie przypuszczałem, że osobą, którą w szczególny sposób się do tego będzie przyczyniać będzie Dana White
Ten człowiek zagraża tej organizacji i to jego powinni wyrzucić
Jeszcze dygresja na temat, który tu poruszyłem, bo wydaje mi się nieco powiązany z tymi zajściami. Chodzi o tę dominację PRIDE nad UFC. Na pewno wielu z was spotkało się już z różnymi zażartymi dyskusjami dlaczego to PRIDE "postępuje nie fair" i choć UFC wystawia swoich reprezentantów w Japonii to PRIDE jakoś się do tego nie pali. Moim zdaniem powód jest dość banalny. Jeśliby nawzajem od czasu do czasu wystawiali swoich reprezentantów na terenie drugiej organizacji to byłoby to jednoznaczne z cichym uznaniem, że są one mniej więcej równe. Zresztą tego typu występy byłyby przyczyną licznych (wówczas niekończącej się nigdy) dyskusji na temat, która organizacja jest lepsza. Ale goście
z PRIDE mają moim zdaniem inne plany. Oni nie zamierzają toczyć rywalizacji z UFC, tylko zamierzają nie pozostawić z czasem nikomu wątpliwości, kto "tu rządzi". Nie wystawiają swoich reprezentantów na pewno z wielu powodów, ale jednym z nich jest ten sam, dla którego nie wystawiają ich np. w polskich zawodach MMA. Przy założeniu, że oni są najlepsi - po co nobilitować jakąkolwiek inną organizację przez wystawianie w niej swoich zawodników? Po co dodawać innej organizacji prestiżu i sprawiać wrażenie, że poziom innej organizacji jest odpowiednio wysoki, by reprezentanci PRIDE mogli tam startować? Moim zdaniem w tym tkwi klucz w zrozumieniu tej "niesprawiedliwości". PRIDE robi bardzo poważne przymiarki do "podboju Ameryki" i według mnie zamierza za wszelką cenę udowodnić, że to oni i tylko oni są najlepsi, a UFC - podobnie jak inne organizacje - to tylko formacje podrzędne, ewentualnie pewne tereny do "testowania" ewentualnych nowych nabytków. Tak ja to sobie wyobrażam i znając jeszcze co nieco mentalność Japończyków, sądzę że to dość prawdopodobny scenariusz.
Wracając...myślę, że kierownictwo UFC przeczuwa, jakie zamiary może mieć szefostwo PRIDE, bo w końcu to nie są idioci. To jest poważny biznes i trzeba być bardzo ostrożnym. Tym bardziej więc nie rozumiem polityki Dana White'a. Ten gość przedkłada swoje osobiste niesnaski nad interes UFC (Ortiz, Salaverry) i za wszelką cenę stara się promować jednych kosztem drugich (tak jak to może być w przypadku ewentualnego promowania Franklina kosztem Lindlanda). Zainwestował w gości z TUF, co było widać aż nadto na gali Ultimate Fight Night, gdzie prawie wszyscy ci goście - mimo ogólnie dość przeciętnej prezencji - zwyciężyli swe walki. Przynoszą oni największe zyski obecnie, ale moim zdaniem nie jest to przyszłościowa inwestycja, bo w końcu - pewnie już przy 3 edycji - tego show to się ludziom znudzi. A braki tych gości w końcu wyjdą. I wówczas (jeśli tak dalej pójdzie) zabraknie kompetentnych fighterów, takich jak Trigg, Salaverry czy Lindland, a White obudzi się z przysłowiową ręką w nocniku
...i PRIDE na karku. Jeśli gość się nie opamięta to marną wróżę przyszłość tej organizacji.
Sorry za przydługie i może nudnawe zabawy we wróżbitę