K-1 Mayhem At The Mirage - wyniki!!!

LeBanner tlukl Bothe hehe? a to dobre. W takim razie widzielismy zupelnie inna walke. Walka byla bardzo wyrownana i dla mnie Botha wypadl w niej lepiej. Bo po tym co pokazal LeBanner to bokserskiego zagrozenia dla Bothy nie stanowil zadnego. Najlepiej bylo widac to na powtorkach w zwolnionym tempie. Prawie nic z ciosow Lebannera nie dochodzilo, wszystko na rekawice. Botha natomiast trafial. Lebanner nadrabial low kickami. Dla mnie Botha powinien odrazu wygrac, bez zadnej dodatkowej rundy, do ktorej zreszta francuz nie wyszedl bo cos mu sie tam odownoilo. Jak juz mowa o sedziowskich farsach to farsa byl wynik pozniejszej walki Bonjarsky Botha, w ktorej bonyarski nie robil absolutnie NIC przez 90% czasu, botha wygral zdecydowanie dwie pierwsze rundy i a bonjarsky wygral walke jednym kopnieciem pod koniec trzeciej po ktorym botha fakt, wyladowal na deski ale nawet nie byl zamroczony....sie rozpisalem:P

Co do walki Jeroma z Bothą sprzed paru lat to sie nie wypowiadam bo jej nie oglądałem tak uważnie.
Wiem natomiast jedno,jeśli by teraz walke powtórzyć to Bothe niestety ale by znosili z ringu

Sprzed paru lat? to bylo we wrzesniu 2004 wiec nawet nie rok ;)

się czepiasz szczegółów...
ale jak już przy tym jesteśmy to ten młody człowiek nie nazywa się Bonjarksy
tylko Bonjasky

bonjarksy? tak to ja nie napisalem ;)

Właśnie odnalazłem walkę Bothy z Bonjaskym (Remy Bonjasky - tak to się pisze!) i sobie ją dokładnie obejrzałem. Proponuję zrobić to samo. Dla mnie wygląda to tak:

1 runda: Obaj zadają mało ciosów, niewiele się dzieje. Po kilkudziesięciu sekundach Botha spostrzega się, że trafia dość łatwo ciosy na korpus. Trafiał więc od czasu do czasu. Bonjasky w pierwszej połowie rundy absolutnie nic nie pokazał. Za to w drugiej wreszcie doszedł do tego, że warto używać nóg. Tak więc Botha od czasu do czasu trafiał na korpus, a Bonjasky odpłacał mu - też z rzadka - kopnięciami. Tę rundę uznałem jak nic za remisową.

2 runda: Bonjasky kompletnie nic sensownego nie robił. To było dno! Liczył wyłącznie na te swoje "flying knees" i koniecznie chciał trafić highkickiem. Tak jakby zamiast walczyć skutecznie to bardziej zależało mu na walce efektownej. I nic z tego nie wychodziło. Przy okazji wyszło, że bokserkę ma bardzo mierną, z czego korzystał Botha ile tylko się dało. Znów trafiał na korpus, coś tam trafił na twarz. Ta runda na bank dla Bothy.

3 runda: Wreszcie Remy się zreflektował. Chyba dotarło do niego, że walczy fatalnie i przegrywa na kartach sędziowskich. Zaczął wreszcie sporo kopać i trzymał dystans. Botha trafiał w tej odsłonie już znacznie rzadziej. I gdyby tak to się skończyło to pewnie mielibyśmy dodatkową rundę, ale Bonjasky trafił highkickiem w ostatniej akcji i Botha padł na deski (i co to ma za znaczenie, że nie był oszołomiony?! Knockdown to knockdown). I TYLKO dlatego Remy wygrał. Zresztą Botha doskonale zdawał sobie sprawę, że tą jedną jedyną akcją przegrał walkę (spójrz sobie na jego minę).

W sumie więc punktacja wg. mnie powinna wyglądać następująco:

1 runda: 10-10
2 runda: 10-9 dla Bothy
3 runda: 10-8 dla Bonjasky'ego

Efekt: Bonjasky przechodzi do finału. To nie był żaden przekręt, wręcz przeciwnie - dość prosta do sędziowania walka. Bonjasky walczył tragicznie, zwłaszcza jak na gościa, który dwa razy wygrał GP. Umiejętności bokserskie ma fatalne jak na tej klasy zawodnika, walczył całkowicie bez pomysłu, liczył wyłącznie na jakieś efektowne akcje, zwłaszcze te jego "flying knees", które tak cieszą fanów, a wobec przyzwoitych przeciwników są kompletnie bezużyteczne (najlepszy "komentarz" odnośnie tej techniki dał w walce z nim Crocop - po tym jak Remy spróbował tego użyć przeciw niemu, Mirko łatwo zrobił unik i popukał się w głowę ). Ale Botha też niczym nie zaimponował. Umiejętnie uderzał na korpus i się zasłaniał (aż do ostatniej akcji). I tyle. Niestety dla niego padł w ostatnich sekundach na deski, był liczony i tylko przez to przegrał. Można powiedzieć, że pech, ale na pewno nie, że przekręt!

Zmieniony przez - Kilbian w dniu 2005-08-16 09:19:09

Wczoraj dyskutowaliśmy nad walką LeBanner - Botha,dziś ją sobie obejrzałem na spokojnie i moje odczucia są takie że LeBanner tą walke wygrał,nie daltego że jest moim ulubionym zawodnikiem,ale dlatego że był lepszy w tej walce.
Do dodatkowej rundy nie wyszedł,ale w 3 wcześniejszych był lepszy.
Botha jest wg mnie boksersko słabym zawodnikiem mimo swojej wcześniejszej kariery.

Ja takze wczoraj ogladalem walke Le Banner vs Botha (zassalem ze strony www.al3xweb.com) i wg. mnie ta dogrywka to bylo dobre wyjscie (1 runda remisowa, 2 dla Bothy a 3 dla JLB). Po prostu Jerome zawiodl w tej walce, obral zla taktyke walki przeciw dobremu (choc podstarzalemu) bokserowi.

thx za linka, teraz wszysyc obejrża i utniemy dyskusje.