To mój ulubiony temat zatem odświeżam przydługim opowiadankiem:
Do mieszkającego na zalesionym szczycie góry pustelnika Hoju, Wielkiego Mistrza Sekretnej Sztuki Walki przybiegł jego zdyszany uczeń. Był mocno poobijany, kulał, miał podbite oko,
spuchnięty nos i podarte ubranie.
- Mistrzu! - zawołał wzburzony - napadli mnie. Walczyłem jak tygrys!
- ?
- Szedłem sobie spokojnie kiedy drogę zastąpiło mi czterech potężnych zabijaków. Zaatakowali mnie bez ostrzeżenia. Blokowałem ich ciosy i robiłem uniki. Kontratakowałem uderzeniami i kopnięciami. Jednemu złamałem rękę. Drugiego przewróciłem. Walczyliśmy długo. W końcu oni przestali mnie atakować i odeszli, a ja przykuśtykałem tutaj.
- ?
- Mistrzu! Trenuję już kilka lat pod twoim surowym acz sprawiedliwym okiem. Osiągnąłem, jak twierdzisz, wysoki poziom zaawansowania i rozumienia twojej Sekretnej Sztuki Walki. Myślałem, że z łatwością pokonam takich trzech zwykłych bandytów jak oni, i że nic nie dadzą mi rady zrobić. Teraz będę się leczył z obrażeń przez kilka miesięcy!
- ?
- Proszę, Mistrzu, jestem (jak twierdzisz) Twoim najlepszym uczniem. Zdradź mi sekret techniki, jaką mógłbym w tej sytuacji zastosować, żeby uniknąć tych wszystkich obrażeń!
Wielki mistrz zamyślił się głęboko na długą chwilę. Wreszcie rzekł:
- Zanim rozstrzygnę, jaką technikę powinieneś zastosować, muszę wiedzieć więcej o tej napaści.
- Proszę zatem pytać Mistrzu. Co chciałbyś wiedzieć?
- Powiedz mi uczniu: Jak stali przeciwnicy, tuż zanim nastąpił atak? Czy zachodzili Cię z czterech stron, z trzech, z dwu, czy z jednej?
- Zaszli mnie naraz z północy, wschodu i zachodu. (Ja nadszedłem ścieżką z południa.) Czyli powinienem zastosować technikę Potrójnego Kopnięcia i Pięści Żurawia?
- A powiedz mi uczniu: Czy byłeś trzeźwy czy pijany?
- Oczywiści, że trzeźwy, Mistrzu. Jak możesz o to pytać? Ach! Rozumiem: Zatem nie powinienem zastosować techniki Pijanego Smoka?
- A powiedz mi uczniu: Czy byłeś sam, czy towarzyszyła Ci twoja piękna narzeczona?
- Byłem sam. Ale co to ma do rzeczy? Aha. Już rozumiem: Zatem nie musiałem skupiać się na jej obronie i mogłem swobodnie przemieszczać się wokół moich wrogów i atakować ich z każdej strony!
- A powiedz mi uczniu: Czy ta noga, którą uszkodziłem Ci podczas treningu tydzień temu, nadal bolała Cię tak dotkliwie?
- Nie. Całkiem już mi przeszła. Mogłem zatem stosować wszystkie wyskoki, salta i kopnięcia.
- A powiedz mi uczniu: Czy niosłeś ze sobą jakiś ciężki przedmiot?
- Nie. Nie miałem w rękach nic ciężkiego, czym mógłbym się obronić, musiałem zatem polegać wyłącznie na własnych rękach i nogach.
- Zatem...
- Już wiem Mistrzu! Powinienem był wykorzystać swobodę poruszania i wyprowadzać mylące ataki w kierunku każdego z trzech przeciwników. Nie korzystać ze stylu Pijanego Smoka i polegać tylko na swoich rękach i nogach wobec braku przedmiotów, jakimi mógłbym się bronić. Powinienem stosować mylące wyskoki, kopnięcia i salta. No, ale ja przecież WŁAŚNIE DOKŁADNIE TAK ZROBIŁEM!
- Cóż, mój najlepszy uczniu. Widzę, że naprawdę niewiele zrozumiałeś z moich wszystkich dotychczasowych nauk. Weź tę gojącą maść. Za miesiąc, gdy już wygoisz swoje rany, wróć tu do mnie.
- Ale Mistrzu. Zadałeś mi tyle pytań. Zdradź chociaż, jak powinienem był z nimi walczyć? Jaką zastosować technikę?
- Należało uciec...
Zmieniony przez - Yojimbo w dniu 2004-11-16 23:54:33