Od stycznia tego roku wszedłem na bombkę (głownie leciał enan +npp w różnych dawkach).
Obecnie postanowiłem, że w dobie covidu dobrze będzie zregenerować się psychicznie i fizycznie od wbijania soku, i postanowiłem wbić na mostek (125mg enan e5d).
Problemem natomiast od jakichś 3-4 miesięcy jest libido, które szwankuje strasznie. Regularnie badałem prolkę i estro podczas cyklu i trzymałem się w normach, a mimo to, ni chooya nie chce mi się bzykać Tak jak kiedyś mogłem to robić codziennie i aż ślina z pyska kapała, tak teraz trudno o dobre nakręcenie i utrzymanie korzenia w stanie gotowości.
Tutaj mój błąd oczywisty (i pluje sobie za to w ryj) osrałem totalnie wbijanie hcg i podczas cyklu wbiłem może 2 paczki ? Teraz jakoś od sierpnia/ września bije 350ui co 3 dni, ale jakoś super poprawy nie widać.
No i zaczyna się cała bolączka, chciałbym wrócić do pełni sprawności (bo za tym również idzie samopoczucie i brak poczucia męskości, a wspomaganie się sildenafilem w wieku 26 lat to dla mnie totalna porażka).
Teraz uważam, że skoro jestem na mostku, to dobry moment, żeby się "naprawiać", dlatego przychodzę do was Panowie kajając się i proszę o porady, jakie badanka zrobić, o co zadbać, w którym kierunku pójść :) W co się zaopatrzyć itp, czy mostek to durny pomysł? (mam w planach w nowym roku lekką bombkę) czy pierdyolić to i odblokować się?
Jest mi tym bardziej głupio, mając na uwadzę, że na prawdę starałem się robić wszystko książkowo i przykadnie a jednak coś poszło nie tak.
To jak Panowie, pomożecie ?