Jestem średnim zawodnikiem, może w Polsce jestem w dziesiątce. Ale moja siostra jest po prostu rewelacyjna. Rekordzistka w walkach rozstrzyganych poniżej 15 sekund, w meczu Polska - Słowacja walnęła Słowaczkę w 3 sekundy. Trenerzy za nią chodzą i proszą, żeby zaczęła porządnie trenować, bo ma zadatki na olimpijkę. W czasie randori gapią się na nią i mówią - paczpan, ona zawsze wchodzi do rzutu, kiedy przeciwniczka robi wdech... Rok temu wystartowała w turnieju seniorek (mając 15 lat) i wygrała z wicemistrzynią Polski. Jak ja wygrałem naprawdę ważne zawody i w finale sprałem bardzo dobrego Szweda, to słyszałem, jak trenerzy mówią: "a to ten brat Kasi". A zaczęło się to 10,5 roku temu na Gwardii, kiedy miałem 8 lat a ona niecałe 6 i razem debiutowaliśmy w zawodach. Ja dostałem oklep, a potem na matę wyszła Kasia. Malutka, najmniejsza w zawodach, z przepraszającym uśmiechem, białym pasem, po trzech miesiącach
treningów. Naprzeciwko dużo większy chłopiec z żółtym pasem. Hajime, podchodzi do niej, ona go wyprzedza w uchwycie, ściąga, on szarpie sie do tyłu, doskok, podcięcie, ippon. Pełne trybuny i zupełna cisza. Potem wygrała jeszcze jedną walkę w tych zawodach, kolejna przegrała minimalnie i o brąz przegrała juz wyraźnie. I siedziała cała zapłakana, a wszyscy chodzili w koło i ją ściskali i gratulowali, a ona nie wiedziała czego. Trudno było być mniej utalentowanym bratem młodszej siostry. Ja jestem bardzo odporny, silny, ona wręcz przeciwnie: delikatna, słaba, zawsze słabsza od przeciwniczek i wcale jej to nie przeszkadzało. I dalej było podobnie przez kolejne lata. Ja czasem cos wygrałem, ona rzadko coś przegrywała.
Ale się skończyło, bo rok temu skręciła kolano, bardzo brzydko uszkodziła więzadła i łąkotkę, doszła do siebie, właśnie wróciła i po kilku tygodniach kontuzja się odnowiła. Lekarz obejrzał i odradził dalsze wyczynowe uprawianie sportu. Drugi potwierdził. No i klops. Dzisiaj przyszła do klubu, przyniosła kwiaty trenerom, czekoladki, wyściskała wszystkich, popłakali sobie rozeszliśmy się i nie będzie medalu olimpijskiego u nas w rodzinie w najbliższym czasie.
Szkoda.