Mam problem z naskórkiem twarzy.Nie wiem czy to jest łuszczyca czy co?
Myje twarz ciepłą wodą i żeby usunąć ten "stary/obumarły??"naskórek przecieram kilka razy wodą ryjek i ścieram delikatnie ręcznikiem ,żeby sie go pozbyć musze tę czynność powtórzyć ok 3x (woda-recznik/woda-recznik/woda-recznik) a za 4razem juz nie ścieram tylko tak przyciskam recznik do buzi zeby zebrac wode z twrazy.Po tem mam aką naciągnięta skóre.
Robie to przed snem co 2 dzień.Wstaje rano i buzia niby normalnie wygląda.Teraz mam jeden dzień przerwy od mycia.
W kolejny dzien juz zauważam żę ten naskórek nie czy sie odbudował czy jak to nazwac ,i jest taki "zastygnięty" taki mocno przywarły do twarzy.Ale jak np. zrobię 2 dni przerwy od mycia to to juz sie robi taki hmm..nie wiem jak to okreslic "stary/zgniły" zaczyna się łuszczyć i wyrażnie odchodzi od skóry.Jak potre rekoma po twarzy to odrazu widać złuszczony ten naskórek.Do tego mam trądzik ale taki znikomy ,taki punktowy.
Nie mam tak jak ludzie dookoła koeldzy czy nieznajomi!Jak ktos sie spoci to sobie może wytrzec pot z czoła rękom i nic a jak jabym tak robił to odrazu by było widac natwarzy ściągniety złuszczony naskórek!
Niby kupa bo przemywam wodą i niczym innym ,ale mam wrażliwą i (chyba naczynkową) cere (czesto sie robie czerwony zwłaszcza przy wysiłku i na słoncu).To moje schorzenie trwa juz dobry rok i nie wiem czemu wczesniej nie poszedłem do dermatologa?!Ale juz sie zapisałem na wizyte zobaczymy co on powie.Ale narazie czekam na wasze opinie i porady.Moze ma ktos ten sam problem co ja?
Niebo wypełniły olbrzymie nietoperze.Cholerne świnie!Latają!