Fajny opis meczu
piątkowy wieczór piłkarze warszawskiej Legii zafundowali swoim kibicom grad bramek. Podopieczni trenera Kubickiego po bardzo dobrym spotkaniu pokonali w meczu derbowym swoich rywali zza miedzy aż 7:2 (5:0), a klasycznym hattrickiem popisał się Marek Saganowski. Do tego, bardzo miłą niespodziankę sprawili też nowi właściciele Legii Warszawa - holding medialny ITI, który ogłosił sfinalizowanie umowy przejęcia Legii od Pol-Mot Holding.
Stadion Wojska Polskiego przy Łazienkowskiej 3 wypełnił się po brzegi. Na trybunach zasiadło około 14 tysięcy kibiców, którzy stworzyli niesamowitą oprawę spotkania, wywieszając między innymi flagę: "8 mistrzostw, 12 Pucharów Polski, wszystkie dla Ciebie Warszawo!" Jeśli chodzi o skład legionistów, to do meczowej jedenastki powrócił Dickson Choto, który zastąpił Marka Jóźwiaka, natomiast zabrakło jeszcze w meczowym protokole borykającego się z kontuzją Tomka Kiełbowicza.
Czterdzieste drugie spotkanie derbowe rozpoczęli legioniści, jednak inicjatywę na początku meczu posiadali goście z Konwiktorskiej. Podczas pierwszych dziesięciu minut podopieczni trenera Broniszewskiego wykonywali dwa rzuty rożne i częściej przebywali na połowie gospodarzy. Ci obudzili się już jednak w 13. minucie i od razu zaczęli od wyskoiego "c" - bramki Marka Saganowskiego. Napastnik warszawskiej ekipy, którego nie powołał do kadry selekcjoner Paweł Janas, otrzymał podanie od Vukovicia i znalazł się na 12 metrze z piłką przy nodze. Popularny "Sagan" postanowił jednak sprawdzić prawdziwość przysłowia "Do trzech razy sztuka." Najpierw jego strzał odbił się od nóg obrońcy Polonii i został wybroniony przez Sarnata. Piłkę zmierzającą do pustej już bramki po kolejnym uderzeniu wybił obrońca Polonii. W końcu, za trzecim razem, udało się Saganowskiemu umieścić piłkę w siatce. 1:0 i istny szał na trybunach. Kbice nie zdążyli jeszcze ochłonąć po pierwszej bramce, kiedy na tablicy wyników pojawił się rezultat 2:0 dla Legii. Piłkę w polu karnym otrzymał Saganowski. Strzelec pierwszego gola odegrał futbolówkę głową do wchodzącego w pole karne Włodarczyka. Ten dokładnie przyjął piłkę i z około 12 metrów umieścił w bramce Sarnata. Kolejny wybuch entuzjazmu na trybunach.
Legia nadal była stroną przeważającą. Goście rzadko byli w stanie przekroczyć połowę boiska, szczególnie, że to głównie podopieczni trenera Kubickiego byli w posiadaniu futbolówki. Udokumentowaniem miażdżącej przewagi Legii Warszawa zajął się nie kto inny, jak "Sagan". Całą akcję możnaby uznać za szkoleniową. Łukasz Surma znalazł się z futbolówką przed polem karnym. Kapitan Legii natychmiast podał do wybiegającego na czystą pozycję Tomka Sokołowskiego I. Ten idealnie w
tempo wbiegał z lewej strony unikając spalonego i wychodząc na dogodną pozycję strzelecką. Kiedy wydawało się, że pomocnik Legii uderzy na bramkę strzeżoną przez Sarnata, "Sokół" wycofał piłkę do nadbiegającego Saganowskiego, który długo się nie zastanawiając strzelił nie do obrony i zdobył dla Legii trecią bramkę. Dwie minuty później było już 4:0. Futbolówkę podprowadził w okolice pola karnego Polonii kapitan wojskowych - Łukasz Surma. Nie mając wielkiego wyboru, były piłkarz Ruchu Chorzów uderzył z około 19 metrów. Lecącą w kierunku siatki piłkę musnął jeszcze Sarnat, ale nie zdało się to na wiele. Po chwili kapitan wojskowych tonął w objęciach swoich kolegów z boiska.
Ostatnia bramka dla Legii w pierwszej połowie padła w 35 minucie. Przed polem karnym gości piłkę wyłuskał Łukasz Surma. Podał ją natychmiast wybiegającemu na dogodną pozycję Tomaszowi Sokołowskiemu II. Ten podbiegł jeszcze prawą stroną kilka metrów i dośrodkował idealnie na głowę "Sagana", wynurzającego się zza pleców obrońców Polonii. Napastnik Legii nie zwykł marnować takich okazji i umieścił głową piłkę w siatce. 5:0 na świetlnej tablicy wyników.
Jedyną okazję z prawdziwego zdarzenia na zdobycie bramki w pierwszej połowie poloniści mieli w 45 minucie, po błędzie Wojciecha Szali. Obrońca Legii wracał za piłką pod swoją bramkę, nie dostrzegając biegnącego gracza Polonii - Plewni. Widzący jednak zagrożenie Boruc postanowił wyjść z bramki i wybić futbolówkę. Tak więc trzej zawodnicy próbowali przechwycić bezpańską piłkę, ale jako pierwszy dopadł do niej Szala. Chciał on wybić futbolówkę na aut. Nie widząc jednak nadbiegającego rywala, trafił go prosto z nogę. Piłka leniwie i bardzo długo toczyła się w kierunku bramki gospodarzy mijając ostatecznie słupek o około 20 centymetrów. Obie ekipy schodziły zatem na przerwę przy wyniku 5:0 dla Legii.
Początek drugiej odsłony meczu, to kolejne ataki legionistów. Już w 51. minucie Legia miała kolejną szansę na zdobycie bramki. Z narożnika pola karnego dośrodkowywał Vuković. Piłka trafiła do Włodarczyka znajdującego się przed bramką Kieszka (zastąpił on po przerwie między słupkami Sarnata). Napastnik gospodarzy uderzył futbolówkę głową w taki sposób, że odbiła się ona od murawy i zmierzała nieuchronnie do siatki ponad rozpaczliwie interweniującym bramkarzem. Na szczęście dla gości na posterunku był jeden z obrońców Polonii, który wybił piłkę z linii bramkowej. Kolejną akcję, która powinna była się skończyć bramką dla Legii, podopieczni trenera Kubickiego przeprowadzili dwie minuty później. Tomasz Sokołowski I podał do stojącego na piątym metrze Włodarczyka, który trafił piłką wprost w Kieszka. Bramkarz Polonii instynktownie odbił piłkę chroniąc swój zespół od utraty szóstej bramki.
Kolejne minuty, to mało ciekawa walka w środku boiska. Legia zadowolona z osiągniętego wyniku cofnęła się licząc na kontrataki, a Polonia nie miała koncepcji na sforsowanie obrony gospodarzy. Obraz gry uległ jednak znacznej zmianie w 80. minucie. Wtedy to bowiem Legia zdobyła kolejną bramkę. Gwoli ścisłości jednak, to Polonia zdobyła gola dla Legii. Otóż kapitan zespołu z Konwitkorskiej - Igor Gołaszewski, tak niefortunnie wybijał piłkę dośrodkowaną w pole karne, że ta odbiła się od słupka, a potem trafiła w golkipera Kieszka i wtoczyła się do bramki. 6:0 po samobójczym trafieniu młodego bramkarza Polonii. Siódme trafienie dla Legii zapisał na swoje konto młody obrońca warszawskiej drużyny Adam Gmitrzuk, który wszedł na boisko trzy minuty wcześniej. Wykończył on akcję zainicjowaną przez Vukovicia, który sprytnie podał krótko do niepilnowanego Sokołowskiego I. Ten dośrodkował w pole karne, gdzie znalazł się Gmitrzuk, który dostawił nogę tam gdzie trzeba. 7:0 - istna klęska Polonii.
Jendak także gracze trenera Broniszewskiego mieli swoje "pięć minut". Pod koniec spotkania zawodnicy Legii byli już rozprężeni wysokim prowadzeniem i stracili koncentrację. Wtedy to właśnie pozwolili Polonii na zmniejszenie srat o dwie bramki. Najpierw, w 89. minucie, pierwsze trafienie dla Polonii w tym meczu zanotował Bąk. Rzut rożny z lewej strony wykonywał Dariusz Dźwigała. Dograł celnie i dokładnie na głowę wbiegającego polonisty, który umieścił piłkę w siatce. Niemal w takich samych okolicznościach padła druga bramka dla Polonii. Rzut wolny z lewego narożnika pola karnego wykonywał ponownie Dźwigała, który podał Gołaszewskiemu. Kapitam polonistów uderzył celnie głową ustalając ostateczny wynik meczu na 7:2 dla Legii.
Podopieczni trenera Kubickiego byli lepszą drużyną pod każdym względem i w pełni zasłużyli na takie rozmiary zwycięstwa. Prezentowali dojrzalszy futbol i wykorzystywali umiejętnie słabsze strony rywala. Poza tym, gracze Legii zaprezentowali bardzo dobrą skuteczność i w takiej formie są groźni dla każdej polskiej ekipy, będąc coraz poważniejszym kandydatem do mistrzostwa Polski.
LEGIA WARSZAWA - POLONIA WARSZAWA 7:2 (5:0)
1:0 Saganowski 13 min.
2:0 Włodarczyk 16 min.
3:0 Saganowski 22min.
4:0 Surma 24 min.
5:0 Saganowski 35 min.
6:0 Kieszek (samobójczy) 80 min.
7:0 Gmitrzuk 85 min.
7:1 Bąk 89 min.
7:2 Gołaszewski 90 min.
Składy:
Legia Warszawa: Artur Boruc, Dickson Choto (60 min. Jacek Magiera), Wojciech Szala (82 min. Adam Gmitrzuk), Jacek Zieliński, Tomasz Jarzębowski, Tomasz Sokołowski I, Tomasz Sokołowski II, Łukasz Surma, Aleksandar Vuković, Marek Saganowski, Piotr Włodarczyk (74 min. Manuel Garcia)
Polonia Warszawa: Artur Sarnat (46 min. Paweł Kieszek), Wojciech Szymanek, Antoni Łukasiewicz, Rafał Szwed, Maciej Michniewicz, Paweł Sobczak, Piotr Plewnia, Igor Gołaszewski, Jacek Cieśla (46 min. Piotr Stokowiec), Krzysztof Bąk, Dariusz Dźwigała.
Żółte kartki: 23 min. Sobczak, 78 min. Łukasiewicz (obaj Polonia)
Sędzia: Piotr Święs (śląski ZPN)
Widzów: ok. 14000