hmm.. niektore argumenty owszem bardzo logiczne. ale nie odpowiedziales na ten ze kravmaga jest systemem prostym. przec co latwo i szybko sie go opanowuje co jest wazne wlasnie np w wojsku (bo np maja tylko 6 tygodni na walke wrecz) albo w przypadku ludzi chcacych odebrac szybkie przeszkolenie w samoobronie. co do leszczykow przed ktorymi udalo mi sie obronic to wydaje mi sie ze 95% ludzi chodzacych po ulicy jednak by ten portfel stracilo na moim miejscu wiec jednak mam z czego byc zadowolony. co do wymiataczy ktorzy nie dadza sie np. kopnac w jaja ew. zlapac za brode czy tam cokolwiek na twarzy (ucho, oko) to nie bardzo rozumiem...a w gebe sie dadza walnac? a podciac sie dadza? czyz czesc sprowadzen do parteru w bjj nie polega wlasnie na jakims tam chwycie za twarz czy brode? generalnie atakowanie punktow wrazliwych na bol nie mozna nazwac zla
metoda walki.
bede sie rowniez upieral ze miara skutecznosci stylu to nie jest walka 2 zawodnikow. przynajmniej nie sprawdza to skutecznosci w samoobronie realnej. gdyz:
a) kazda forma takiej walki ma jakies tam ograniczenia wynikajace z bezpieczenstwa a obrona konieczna nie ma zadnych ograniczen.
b) walka 1vs1 to tylko jeden z aspektow realnej obrony czasem trzeba sie skonfrontowac z kilkoma przeciwnikami
c) w realnej sytuacji wystepuja np. rurki pod sufitem w metrze, betonowa sciana budynku, sliska nawierzchnia, noz kuchenny, torebka, parasolka, i wiele innych przyjaciol lub wrogow. tego w klatce nie ma.
d) co z psychologia? strach, krzyk, gesty, dominacja psychiczna, terror, blef... czy to ma znaczenie w zorganizowanej walce? nie. a na ulicy owszem. ma. i to chyba najwieksze...
takze podkresle jeszcze raz moja glowna teze: na 1vs1 ustawiona walke uwazam ze bjj przegra chuba tylko z boksem. natomiast ja sie nie ucze sportu walki tylko samoobrony.