Przed rozpoczeciem crossfitu zastanawialem sie nad kontuzjogennoscia crossfitu - ale po kilku tygodniach widze, ze prawidlowo prowadzone zajecia w duzym stopniu eliminuja to ryzyko, szczegolnie dla kompletnych swiezakow, jesli chodzi o aktywnosc fizyczna.
Czy idac na silownie, w ktorej jest 1 isntruktor na dajmy na to 40 osob , a instruktaz konczy sie na powiedzeniu jakie sa cwiczenia i wreczenia rozpiski "SPLITu na mase" , prawdopodobienstwo kontuzji nie jest zwiekszone przynajmniej kilkukrotnie ?
Crossfit cwiczy sie w grupach (wydaje mi sie, ze mniejszych , aczkolwiek nie wiem czy to tylko specyfika mojego 'boxu') z pelnym wsparciem instruktora jak i kolegow , mniej lub bardziej doswiadczonych .
Czy mamy cos takiego na silowni ? Nie na tych , na ktore ja chodzilem. Widzialem nastolatkow probujacych robic MC z kocim grzbietem, wszlkiego rodzaju wyciskania w roznych pozycjach , czy wyciskania calym cialem z mostkowaniem, nie mowiac juz o olewaniu techniki na rzecz ziewkszenia ciezaru, bo wstyd na barki 20kg na poczatku wyciskac...
Wg mnie trzeba tu rozdzielic podejscie amatorskie, a zawodostwo czy tez cwiczenie swiadome i nastawione na konkretny cel (udzial w zawodach itp. ).
Poaczatkujacy bywalcy silowni maja w dupie rozgrzewke, rozciaganie, diete i po jakims czasie technike, skupiaja sie tylko na treningu wlasciwym i zwiekszaniu obciazen - no chyba, ze na silowni jest konkretny instruktor , ktory przez 12h swojej pracy faktycznie zajmuje sie 'nowymi' .
Poczatkujacy crossfiterzy :
- maja konkretna rozgrzewke i rozciagniecie przed treningiem
- maja pelne wsparcie odnosnie techniki , doboru cwiczen , eliminacji bledow w technice
- zaczynaja na relatywnie niskich ciezarach , z nastawieniem na prace ciearem swojego ciala i dynamike, a nie podnoszenie nieosiagalnych ciezarow
U siebie nie zauwazylem rowniez 'katowania' kogos, kiedy juz ledwo stoi . Jest rywalizacja, jest presja - ale trener caly czas powtarza, ze to glownie walka samemu ze soba - z czym sie zgadzam.