wzialem w nich udzial..
bylem na zawodach 2 raz w zyciu (na MP - pierwszy). walke przede mna znokautowali kumpla z klubu (na poprzednich zawodach ja go znokautowalem) - i zadnej dyskwalifikacji nie bylo (wtedy i teraz).
w szatni jeden kumpel opowiadal jak mu rok temu przestawili nos...
bylem w kat. wagowej -70...
jak wyszedlem do ringu to juz bylem spalony psychicznie. pierwszy strzal jaki dostalem to prosto w nos (mialem prawie glowe wyzszego przeciwnika (gawliński z shaolin kempo) no i jakos nie moglem do niego dojsc.. machal nogami (ja tego nie umiem - wole boks) i jakos tak umiejetnie trzymal mnie na dystans. przegralem 7:5 - czysta walka. ladnie. gdybym tylko w ten nos nie oberwal... bo do teraz boli. no i jeszzce dojazd na zawody - 6h w autobusie...
byl ktos z Was?
Gdy cierpisz - wiesz, że żyjesz.