Prezes Bogusław Leśnodorski demonstruje młodym kibicom, nie pamiętającym czasów Centralnego Wojskowego Klubu Sportowego, dlaczego Legii tak bardzo się w całej Polsce nie znosi.
Legia Warszawa jest jedynym w Polsce bogatym i nowoczesnym klubem, jej potęga będzie rosnąć. Pozostałe, w tym zwłaszcza Lech, to tło, zaplecze, po które się sięga, gdy nastąpi potrzeba uzupełnienia składu. Zawodnicy grający na prowincji, czyli wszędzie poza stolicą powinni się cieszyć i okazywać wdzięczność, że wielka Legia się nimi interesuje, daje im szansę zaistnienia w prawdziwej piłce.
Powyższe słowa można potraktować jako żart, ale jeżeli ktoś mówi to poważnie, a na dodatek prawdopodobnie rozumuje w taki właśnie sposób, mamy do czynienia z idiotyzmem. Kiedyś w naszym kraju wszystko było idiotyczne. Także to, że klub, który jakimś cudem nie został nazwany CSKA Warszawa lecz CWKS Legia Warszawa, był pupilkiem socjalistycznej władzy i mógł sobie pozwalać na wszystko, także na uprawiany w majestacie prawa pospolity rabunek. Nikt tego nie miał prawa skrytykować, bo obowiązywała cenzura. Komentatorzy rozpływali się nawet z podziwu dla tak wielkiej sportowej potęgi, a czynili tak albo z potrzeby serca, albo z obowiązku. Na niektórych z tych panów jesteśmy skazani do dziś.
W starym dowcipie towarzysz Breżniew opowiadał towarzyszowi Kosyginowi, jaki to wspaniały, złoty zegarek otrzymał towarzysz Gierek od prezydenta Francji podczas dyplomatycznej wizyty. Kosygin skwitował to jednym słowem: „Pokaż!”. W podobny sposób rządzący Legią generałowie mogli sobie opowiadać o dowolnym utalentowanym piłkarzu grającym gdzieś w Polsce, a wchodzącym w wiek poborowy.
Wydawałoby się, że te czasy mamy dawno za sobą, że kraj trochę się zmienił, a Warszawa wprawdzie w dalszym ciągu położona jest na wschodzie, ale już tak bardzo nie kojarzy się nam z władzą trzymającą cały kraj pod butem. Z wypowiedzi aktualnego prezesa Legii wynika, że jednak wszystko zostało po staremu, z mentalnością stołecznych działaczy kultury fizycznej na czele. On jest szefem klubu ze stolicy, więc będzie sobie brał piłkarzy skąd chce i kiedy chce. Zwłaszcza z Lecha. Nawet jeżeli chwilowo obowiązują ich ważne kontrakty, to on sobie cierpliwie poczeka. Taki jest wspaniałomyślny, że tych kontraktów nie pozrywa i nie uwolni spętanych nimi piłkarzy, mimo iż każdy z nich marzy tylko o tym, by frunąć na wschód, do prezesa Leśnodorskiego, do stolicy.
Przez chwilę próbowałem zrozumieć mentalność takiego gościa. Zgadnąć, czym się kieruje. Nie znam się na wpływie trudnego dzieciństwa na osobowość, na nadrabianiu tupetem kompleksów i urazów. A może ten człowiek wcale tak nie myśli, lecz prowadzi jakąś grę, uprawia coś w rodzaju marketingu polegającego na sztucznym pompowaniu własnej roli, własnej pozycji? Nie podejmuję się tego ocenić. Coś mi zresztą podpowiada, że analizowanie jest tu bez sensu, bo mamy do czynienia z pospolitym buractwem. Jest to określenie mało eleganckie, ale do ostatnich wypowiedzi prezesa Legii pasuje idealnie. Niektórzy ludzie po prostu mają to we krwi. Tacy są niezależnie od tego, czy pochodzą z Warszawy, czy z Radomia. Nikt im nie powiedział, że osobom na eksponowanych stanowiskach niektóre sformułowania zwyczajnie nie uchodzą.
Legia miała rozmaitych prezesów w ostatnich latach. Także i aktualny, za jakiś czas zajmie się czymś innym. Zanim to się stanie, wyrządzi swemu stołecznemu klubowi trochę wizerunkowych szkód. Młodsi kibice z całej Polski mogą już nie pamiętać przewodniej roli Legii w polskim futbolu i trochę dziwią się starszym, że gardzą wszystkim, czemu nadaje się posmak stołeczności. Teraz okażą więcej zrozumienia. Sami się przekonali, za co Legii się nie znosi i życzy się jej jak najgorzej. I że wcale nie jest to uczucie bezinteresowne.
Józef Djaczenko
http://lechpoznan.net/component/k2/item/613-buractwo.html
Siłownia - http://www.sfd.pl/t878173.html
CrossFit dla początkujących - http://www.sfd.pl/t865734.html
"Wpadłeś kibicować, czy może na randkę w ciemno/albo dopingujesz albo nie wpadaj z panienką/masz ją, ja wiem to, prawie jak Lech fajna/pamiętaj, że Kocioł, to nie park ani kawiarnia”
Znów ten sam banał: sterydy, kaftan, ojej...
Tylko dlatego, że macham sztangą, ty się machnij joy'em.