Szacuny
0
Napisanych postów
32
Na forum
22 lat
Przeczytanych tematów
206
Hmm przelciałem wszystkie tematy w dziale "sporty extremalne" i nie znalazłem nic na temat wakeboardingu... ludzie czy tylko ja jestem zakręcony bez reszty tą najwspanialszą dyscypliną sportu???
Wiem, ze jest nas na razie malo, ale kariera jaką ten sport robi na świecie i szybkość z jaką się rozwija sprawi, że niedługo będzie tego wszędzie pełno. Tak, tak wiem drogi sport, drogi sprzęt i nie ma gdzie pływac ale gwarantuje wam: dla chcącego nic trudnego a cenowo wcale nie przewyższa, snowboardingu, windsurfingu czy BMX. Ponieważ nie znalazłem wiele na temat tego sportu w polskim internecie, sam postanowilem zrobić stronkę, na która zapraszam wszystkich zainteresowanych.
Szacuny
2
Napisanych postów
3206
Na forum
22 lat
Przeczytanych tematów
15084
Mnie to się nawet podoba, tylko zawsze wydaje mi się zbyt ograniczone. Bez urazy, chodzi po prostu o to że cały czas jesteś uzależniony od sznurka, a jezioro bądź co bądź jest płaskie, ilość trikali też nie za duża. Ale pewnie jest zajefajna radość z samej jazdy i skakania. Dla mnie spoko, chętnie bym kiedyś spróbował.
Szacuny
0
Napisanych postów
32
Na forum
22 lat
Przeczytanych tematów
206
Nigdy nie patrzylem na to od strony "uwiazania na sznurq" ale uwierz mi, jak plyniesz nie myslisz o tym, zapominasz o wszystkim i liczy sie tylko woda i to co chcesz zrobic. Co do ilosci trikow tez sie z Toba nie zgodze, jest tyle roznych kombinacji, w zasadzie ograniczone tylko Twoja wyobraznia. Powinienes koniecznie sprobowac, zmienilbys zdanie :) Niestety sezon juz sie skonczyl ale od maja zapraszam do lublina na wyciag. Zobaczysz co mozna "zrobic" i sam sprobujesz jesli bedziesz mial ochote.
Szacuny
0
Napisanych postów
1
Na forum
20 lat
Przeczytanych tematów
1
weak jest za***isty ale jak sprobujesz kitesurfingu dopiero poczujesz adrenaline, oczywiscie nie bede rowodzil sie na wyzszoscia jednego badz drugiego sportu (nie ma sensu, kazdy wybiera to co mu odpowiada) co do stron nie wiem czy widziales wake.pl (Ziomek nie zle wymiata)
Szacuny
4
Napisanych postów
39
Wiek
34 lat
Na forum
66 dni
Przeczytanych tematów
1376
Odkopię temat, myślę, że po dwóch dekadach (od założenia tematu) scena tutułowego wakeboardu znacznie się w polsce zmieniła. Wtedy było ile?, 6-8 wyciągów, wakeparków w ogóle? Dzisiaj mamy ponad 40 w całej polsce. Jak dziesięć lat temu zaczynałem to nikt ze znajomych czy bliskich nawet o takim czymś nie słyszał. Na wyciąg się jechało 3 godziny w jedną stronę i zostawało się na weekend by się najeździć na cały tydzień. Dzisiaj mam 15 minut od domu.
Pamiętam Margonin koło Piły. Kilkoma autami tam jeździliśmy z naszej mieściny. Świetni ludzie, świetny klimat. Ta świeżość, ten luz na parku, adrenalina, zmęczenie i zakwasy. Coś niesamowitego.
Nie wiem jak dla innych ale dla mnie ten sport zmienił trajektorię mojego życiorysu.
Miałem 22/23 lata kiedy kolega mnie zabrał do Margonina właśnie na duży wyciąg. Od tamtego momentu wiedziałem co chcę w życiu robić i to może banalnie brzmi, ale chciałem jeździć na desce i być nad wodą. Świetnie czasowo to się trafiło bo akurat będąc młody oprócz, tego, że trzeba zarobić, nie miałem innych pomysłów na siebie.
I się zaczęło, w pierwszy sezon cały sprzęt + karnet i co weekend na desce.
Potem 4 lata już pracowałem na wyciągach i w polsce i za granicą. To były moje wakacje od życia i przedłużona młodość. Słońce, woda, piasek, ludzie, dziewczyny, byłem tam kimś ważnym, byłem instruktorem i jeszcze naprawiałem wyciąg (lubię grzebać), jeździłem za darmo i mi jeszcze za to płacili. Czułem się jak bym złapał Pana boga za nogi :D.
Świetny okres mojego życia, sam uczyłem ale jeszcze więcej też się nauczyłem od ludzi, którzy przychodzili tam popływać, nie żałuję, choć po 4 latach bycia beach boyem odważyłem się na inne priorytety niż beztroska. I tak ten romans z tym sportem się skończył z mojej strony. Teraz raz - dwa razy na sezon wskoczę na dechę i mi styka.
A co do sportu?
Wymagający siłowo i kondycyjnie, może nie najtańszy ale też nie najdroższy. Świetnie wyrabia zwłaszcza plecy, przedramię, brzuch i nogi. Adrenalinka pierwsza klasa, zwłaszcza przy trudniejszych akrobacjach jak triki z krawędzi czy z rampy. Wielkim plusem jest to, że trudno się połamać. Przywalenie o wodę boli, czasem tak, że żyć się odechciewa, zwłaszcza przy krawędzi właśnie, w locie zła kalkulacja, za późno podwinięte nogi i
... Gleba, woda wydaje się miękka, ale przy 30 km/h czy 40/50 z krawędzi to bliżej jej do betonu przy bliższym spotkaniu. Były lekkie wstrząsy mózgu, skręcone kolana, ale to rzadkość. Zazwyczaj przy glebach poczucie jakby się dostało po prostu porządnie wp**rdol :D
Mógłbym dużo tutaj gadać i tak bym się nie nagadał.