w wielki skrócie: 21 lat, mam 190 cm, 95 kg, gram w kosza, na siłownię chodziłem sporadycznie (ze względu na czas i treningi kosza), teraz odstawiam kosza i chcę przez okres wakacji się trochę wzmocnić
ostatnio jakieś 3 miesiące temu ćiczyłem sobie HST (efekty dobre), ale zacząłem się zastanawiać czy tym razem nie rozpocząć od treningu obwodowego... powód: słabe osiągi (np. jak będę wykonywał wzniosy sztangielek na boki - barki to max powiedzmy na 15 powtórzeń wynosi 7,5 kg, i fizycznie nie jestem w stanie zwiększać co 0,5 kg...nie ma sprzętu, podobnie z innymi ćwiczeniami... podnoszę tak mało że zakładana w hst progresja jest fizycznie nie do osiągnięcia
Wymyśliłem tak: pierwszy miesiąc obowodowy na 'obudzenie mięśni', a póżniej być może HST... co wy na to ??? Dzielony odpada - próbowałem wiele kombinacji i zawsze mi się nie podobało z uwagi na obolałe mięśnie podczas gry w kosza: wolę czuć całe ciało niż tylko zakwasy w bicepsie :)
Pozdrawiam
GOGO