Chociaż było to troche dawno ale warto o tym napisać.
Jak miałem jeszcze 14 lat zapaliłem pierwszego papierosa to były w wakacje.Początkowo dawki były symboliczne tzn jeden papieros na dzień wystarczał żeby się kręciło w głowie przez następne 10 minut. Z czasem zwiększałem ilośc wypalanych papierosów tym bardziej że towarzystwo palaczy przeszkadzało mi aż za nadto. Po dwóch latach byłem już w nalogu bez papierosa czułem się lepiej ale chęć zapalenia była większa nie mogłem się powstrzymać tym bardziej że wszyscy moi znajomi palili (i palą nadal) tym bardziej jak jeździłem na imprezy przy alkoholu spalałem o wiele więcej niż bez niego zresztą każdy wie jak jest na imprezie:). Mam skłonność to trądzika a w moim przypadku papierosy potęgowały jego wychodzenie na twarzy, płytki oddech powodował że szybciej się męczyłem i oczywiście skóra się szybcież stażała, każdego ranka stawałem i musiałem iśc do łazienki i dcharchać flegme która się nazbierała w przełyku przez noc ponieważ w nocy płuca się czyszczą to było okropne i obrzydliwe no ale niestety takie są uroki palenia papierosów. Wielokrotnie próbowałem żucić palenie za każdym razem bezskutecznie dlaczego? Jak wyżej. Po czterech latach postanowiłem zrobić z nimi porządek powiedziałem sobie to ja pobije nałóg a nie on mnie. Jeśli z nim nie wygram okaże się słaby psychicznie. Oczywiście pomógł mi powrót do treningu bodybuldingu. Wybrałem pewnie pierwszy dzień nowego roku czyli 2006 i nie było to takie trudne wystarczy o tym nie myśleć i zastępować czynność palenia np. łuskaniem słonecznika(przy żuceniu najważniejsze jest to żeby się nie złamać się i nie zapalić nawet jednego papierosa,nawet jednego maszka bo on ciebie tak nie zbawi a koszmar zacznie się jak od pierwszego dnia żucania). Moja waga po dwóch tygodniach zwiększyła się o całe 4 kilo zacząłem spożywać podwójną ilość pożywienia(wreszcie czułem prawdziwy smak jedzenia: zwykły chleb z masłem jadłem przez pierwszy tydzien tak mi smakował). Po około 2 miesiącach spada odporność organizmu co wiąże się że organizm nie możde się pogodzić z brakiem nikotyny(pamiętam że miałem wtedy gorączke 38,5 stopni. Ale już po trzech miesiącach wraca do homeostazy. Po około 4 miesiącach jest już dużo lepiej poprostu odżyłem. Nie pale już prawie 10 miesięcy i nikt mi nie powie że że papirosy nie szkodża albo że kolega pali i mimo ma tak przyrosty i efekty. Są to wierutne bzdury nie poparte żadną praktyką. Nie zamieżam zabierać tu stanowiska moralizatorskiego. Chce tylko przybliżyć co tracicie paląc a co zyskujecie nie paląc decyzja należy do was. I na koniec jako podsumowanie tego co powiedziałem. Ze trzecim minusem palenia oprócz uszczerbku na zdrowiu i tracenia kasy na kolejne wypalane paczki. Sa sny nikotynowe zaraz po abstynencji w których śnią mi się sytuacje w których delektuje się papierosem ale po odpowiednim czasie budze się i uświadamiam sobie że nie jestem już niewolnikiem nałogu który mnie zabijał. Warto żucić.
http://www.sfd.pl/Na_redukcji_do_końca_4_tygodnie:_-t589719.html#post8 nowe fotki na 7 stronie
Mięśnie mówiły nie ja mówiłem tak Arnold Schwarzenegger :)