Zapraszam też do przeczytania wywiadu z Pawłem Słowińskim - gościem honorowym imprezy , który przyjedzie ze swoim trenerem Ernesto Hosstem.
Organizator
KZ
25.02.2008. Jest Pan pierwszym zawodnikiem z Polski, który osiąga bardzo dobre wyniki w zawodach K-1 na całym świecie. Może zdradzi Pan swój "przepis" na tak wielki sukces...?
Hmm... szczypta soli, 2 jajka… .
A tak poważnie rzecz ujmując - niewątpliwie wszystkie moje sukcesy są wynikiem bardzo ciężkich treningów i wielu prób. Poza tym K-1 jest dyscypliną, w której losy zawodnika zależą trochę od szczęścia... Ja takowe widocznie nie raz miałem. W K-1 liczą się także naturalne warunki... Po prostu - albo się ktoś do tego nadaje, albo nie... Nie wszystko jest kwestią wyćwiczenia.
Czy to prawda, że Pańskim trenerem jest sam
Ernesto Hoost?
Tak. To prawda. Od około 1,5 roku Ernesto Hosst jest moim trenerem. Do dziś doskonale pamiętam jak zaczęła się nasza współpraca...
Uchyli Pan rąbka tajemnicy?
Zaczęło się tak, że około 1,5 roku temu Ernesto komentował moją walkę... i po prostu "wpadłem mu w oko". Później pamiętam, że nawiązał kontakt z moim kolegą... i powiedział, że w przyszłym roku myśli o założeniu drużyny, do której chciał, bym także należał. Podałem wtedy swój styl walki... i tak jakoś zaczęła się nasza, trwająca do dziś współpraca. Od roku mieszkam w Holandii.
Co sądzi Pan o organizacji w naszym kraju takich imprez jak K-1?
Z tego co mi wiadomo, to będzie pierwsza taka oficjalna impreza w Polsce... Pamiętam, że wcześniej było już parę prób jej organizacji - kilka imprez nieoficjalnych. Bardzo fajne, że to akurat w moim ojczystym kraju pomyślano o takim przedsięwzięciu... bo z tego co obserwuję, Polacy naprawdę mają predyspozycje do uprawiania tej formuły walki.
Czy gdyby była możliwość, wziąłby Pan udział w zawodach K-1 w Polsce ?
Oczywiście!! Mówię to bez żadnego wahania. Powiem więcej - moim marzeniem jest walczyć przed polską publicznością, przed moimi kolegami, przed rodziną. Już kiedyś miałem walczyć w polskim K-1, ale niestety tamtym razem się nie udało.
Dlaczego ? Co uniemożliwiło Pana start w nieoficjalnych K-1 w Polsce?
W kontrakcie K-1 jest zapisane, że zawodnik nie może stoczyć żadnej walki w ciągu 6 tygodni przed walką K-1. Ja niestety, kiedy zawody K-1 były organizowane w Polsce - byłem akurat po innych zawodach.
Jak Pan wie, w Polsce, po raz pierwszy w historii, 6 kwietnia odbędą się oficjalne zawody w K-1. Czy to zadawalająca Pana wiadomość?
BARDZO ZADAWALAJĄCA !!! Myślę, że taka oficjalna impreza będzie całkiem pokaźnym "filarem" do rozpropagowania i nagłośnienia tej dyscypliny w Polsce. Mam nadzieję, że oficjalna impreza K-1 da impuls , by Polacy jeszcze bardziej zainteresowali się tą jakże pokazową formułą walki (choć z tego co mi wiadomo i tak się już interesują). To niewątpliwie wielka uroczystość podczas której wiele będzie się działo. Poza tym - mam wrażenie, że Polacy uwielbiają takie sporty.
Słyszeliśmy, że organizatorzy zapraszają Pana na zawody jako honorowego gościa, czy to prawda? Jeżeli tak, to czy Pan przybędzie?
Tak. To prawda. Makroconcert zaprosił mnie na pierwsze oficjalne Mistrzostwa Europy K-1 MAX w Polsce, które odbędą się już 6 kwietnia 2008 roku. Jeśli oczywiście organizatorzy spełnią moje warunki - to oczywiście, że przybędę (z uśmiechem). A tak poważnie - nie wyobrażam sobie, by mogło mnie tam zabraknąć! Co prawda data imprezy (z racji moich zawodów w Amsterdamie ) - nie jest sprzyjająca, ale na tak prestiżowej imprezie być po prostu muszę. Ze swojej strony zrobię wszystko by przyjechać na Mistrzostwa K-1 MAX w Polsce i dopingować Polaków. Uchylę jeszcze rąbka tajemnicy - postaram się, by przyjechał ze mną mój trener Ernesto Hoost.
Czy wiadomo już coś więcej na temat walk, które czekają Pana w 2008 roku?
Cóż... do końca roku 2008 zostało jeszcze "trochę" czasu i niewątpliwie wiele się jeszcze wydarzy. Jak na razie mam podpisany kontrakt na walkę, która odbędzie się już 26 kwietnia w Amsterdamie. To będzie K-1 World GP 2008.
I nie obawia się Pan, że po Mistrzostwach Europy K-1 MAX w Polsce będzie Pan zmęczony i nie w kondycji, by startować w Mistrzostwach Świata w Amsterdamie. Albo, że zabraknie Panu tych "kilku godzin" treningu ?
Absolutnie. Mam nadzieję, że te zawody będą dla mnie prawdziwym balsamem dla duszy i ciała. I sądzę, że wrócę po nich wypoczęty i pełny nowej energii, którą na pewno spożytkuje w zawodach, które mnie czekają 26 kwietnia 2008 roku.
FEG jest zaniepokojona tym, że w Polsce często odbywają się nieoficjalne zawody na zasadach K-1. Co Pan o tym sądzi?
Cóż... widziałem już kilka takich nieoficjalnych imprez. Trzeba tu wspomnieć o tym, że K-1 to znana i prestiżowa marka. Niestety, firma za organizację oficjalnych imprez wymaga sporych opłat, na co nie stać każdego promotora.
Czy ogląda Pan czasem "Polaków w boju" w K-1 ? Co Pan sadzi o tych, którzy biorą udział w oficjalnych, często światowej rangi zawodach K-1?
Cały czas obserwuję Polaków, choć osobiście niewielu ich znam - niestety. Uważam jednak, że polscy chłopacy - nawet Ci najmłodsi, jak najbardziej mają predyspozycję do K-1 oraz warunki naturalne, o których już wcześniej Pani wspominałem. Z polskich zawodników widziałem już kilku w walce, natomiast co mogę powiedzieć - osobą, która w jakiś szczególny sposób zapadła mi w pamięć i która zwróciła moją uwagę był Paweł Nastula. Widziałem go na ringu i naprawdę świetnie dawał sobie radę.
Co można zrobić, by nie tylko Paweł Nastula był zauważalny? Jak zainteresować Polaków tą formułą walki? Jak zachęcić ich do oderwania się od telewizorów i do przybycia na Mistrzostwa Europy K-1 MAX, by mogli odczuć niepowtarzalną atmosferę tej jakże widowiskowej sztuki walki?
Zachęcić? Hmm... Chyba największą zachętą byłoby, gdybym ja wygrał Mistrzostwa Świata w K-1... (żartując) Ale tak naprawdę po to, by zachęcić ludzi do przyjścia na taką imprezę - wcale nie trzeba być zawodnikiem. Myślę, że zawody tego formatu są same dla siebie świetną wizytówką, reklamą i zachętą do przyjścia. Poza tym, jak najbardziej jestem za sukcesywnym rozszerzaniem sieci klubów, w których byłaby możliwość nauki K-1. I mam tu na myśli te oficjalne kluby, profesjonalnie przygotowujące zawodników do zawodów światowej rangi.
Tego sobie życzymy, a Panu jeszcze wielu sukcesów w K-1.
Dziękuję za rozmowę.
Dziękuję i do zobaczenia na pierwszy oficjalnych Mistrzostwach Europy w K-1 MAX w Polsce!