Opowiem w skrócie moja historie. W marcu bierzącego roku wszystko sie zaczelo , po treningu poczulem dziwny bol w okolicy stawu barkowo obojczykowego. Myslalem ze to jakas p******a i przejdzie po paru dniach . Tak sie tez stalo, lecz po kolejnym treningu sytuacja sie powtórzyła. Tak bylo przez pare tyg az wkoncu nie bylem w stanie skonczyc treningu. Zapisalem sie wiec na przeswietlenie ktory wynik wzialem ze soba do lekarza(na NFZ) ktory ogladnal i powiedzial ze żadnego pęknięcia nie widzi. Zrobilem u niego usg i stwierdzil ze mam OBRZĘK STAWU BARKOWO OBOJCZYKOWEGO , nic groznego... przejdzie po 3 tyg, ale radzi odpuscic treningi zeby szybciej przeszlo i zaleca zabiegi (laser. pole magnetyczne. prąd). Ku mojemu zadowoleniu ze to nic groznego z wielkim optymizmem zapisalem sie na te zabiegi oczywiscie prywatnie i odpuscilem treningi całkowicie. Czas mijał a ja nie widzialem zadnej poprawy . Po 10 zabiegach fizjoterapeuta stwierdzil ze jesli nie ma poprawy to nie ma sensu dalej kontynuowac i wyrzucac kase w błoto( przynajmniej szczery byl) Tak minelo juz prawie 7 miesiecy i dalej nie cwicze . Wkoncu sie zebralem i zrobilem usg u porządnego lekarza sportowego ktory zrobil mi porządny opis i stwierdzil ze tylko rehabilitracja może mi pomóc . Wklejam opis i moze ktos bedzie mogl cos doradzic zanim sie zapisze na zajęcia . Przez ten okres zauważylem ze mam problem z rotacja lewej ręki co odrazu lekarz sportowy wyłapał . Dodam ze mialem kiedys problem z lewym barkiem , cos tam pęknietego mialem , juz nie pamietam dokladnie bo to dawno bylo ale mialem gips .
"Klękam tylko przed bogiem a tu go nie widzę"