Andy Hug
(...) w tle jeziorko. Jak scena, a my jak publika. No i widze Mistrza, jak do niego podbiega taki podpity malolat nizszy o glowe, mistrz do tylu krok, rece w rozsypce, dwa sybkie strzaly, mistrz pada, malolat mu kopa. Mistrz sie podniosl jednak, pozycje przyjal w trybie magicznym, na to malolat dwa szybkie strzaly, mistrz pada i to byl koniec.