Mój problem polega na tym, że zjadam ogromne wręcz ilości posiłków - lubię się dopchać. Gdy ograniczę porcję w małym stopniu odczuwam silny głód, jakbym nic nie zjadła wcale, mimo że zjem tylko odrobinę mniej. Gdy zaś zjem "normalnie" od razu czuję uczucie sytości, które uniemożliwia mi życie. I trwa to uczucie 3 h, nie słabnieje stopniowo, tylko nagle dopada mnie głód i od razu czuję się słabo. Prowadzę dość akywny tryb życia - 1,5 h dziennie ćwiczeń na kręgosłup (skolioza), parę razy w tyg rower po 2 h i w weekendy bawię się sztangielkami (po 1,5 h). Oprócz tego przez większość dnia jestem na nogach.
Mój przykładowy jadłospis:
7:00 3 jajka, 2 kromki pieczywa ryżowego, 100 g twarogu, makrela wędzona cała, 3 jabłka, kubek mleka (lubie).
10:30 duży jogurt naturalny, 100 g musli, banan, 250 g serka wiejskiego
14:00 dorsz, woreczek ryżu, warzywa duszone w oliwie, 30 oliwek, 3 jabłka
17:00 2 kromki pieczywa kukurydzianego, 2 pomidory, szczypiorek
20:00 200 g jogurtu greckiego (lubie) 100 g twarogu.
Co ja mam począć, brzuch mi za chwile rozerwie.