mam takie pytanie, pracuję z kobietą około 40 lat, o dosyć zgrabnej figurze która zjada z tylko tego co widziałem:
śniadanie: 2 talerze aż się z nich sypie smażonych jajek, fasoli, bekonu, kiełbasek i co tylko jeszcze może
obiad: czubaty tależ sałałatek, potem leci po przynajmniej jedną dokładkę mięsa i ziemniaków, że się z michy sypie
kolacja: jak śniadanie
w międzyczasie dojada co tylko popadnie, chlep z drzemem, słodycze itp
czy jest taka choroba która to tłumaczy? czy to wszystko się może z łąkomstwa tłumaczy?
nie mówcie mi że to szybka przemiana materii bo baba je pewnie z 9 tys kalorii dziennie, dwóch chłopów co na budowie robi tyle nie zje