Wiesz co jesz ? - wołowina.

Jednak nadal stawialbym na wolowine LEPSZEJ jakosci.

W tych piersiach też jest syf, a podejrzewam, że nie każdy tutaj odżywia się tylko i wyłącznie wiejskimi kurczakami które ubija na własnym podwórku...

ja biore piers od babci a babcia od cioci ze wsi i mam fajno

No tak to wiadomo, że co innego. Ale jak widzę, że kości od kurczaka sklepowego da się w palcach połamać oraz wiem, że taki kurczak od pisklaka do uboju rośnie 6 tygodni to się odechciewa jeść...

to już wiadomo skąd Ci takie urosły.

komplement czy ironia? ?

Kurczak, cielęcina(nie woł.), wieprzowina- wszystko od babci

ja mieszkam na wsi,dolny śląsk,i u mnie (w moim regionie) jest tak,że jak krowa(lub inny dawca wołowiny) zdechnie,to nie ma opcji,żeby ktoś to jadł.
POWINNO się takie zwierze zgłosić,i jakaś tam służba czy coś przyjeżdza,spisuje papier,zabiera zwłoki,robią sekcje chyba itd.
Za tą procedurę właściciel płaci grube siano (nie w milionach,ale proporcjonalnie do zarobków to sporo),co jest kolejnym niedorzecznym obciążeniem finansowym dla rolnika (jakby było mało że zwierze zdechło)
Z REGUŁY jest tak,że mięso zabierają hodowcy lisów...co wg mnie nie jest szkodliwe dla nikogo.


Ale jestem pewien że żaden rzeźnik w mojej okolicy nie przetwarza(czy jak to sie tam zwie) mięsa ze zdechłych zwierząt.

komplement.

komplement.


ke?

Nie jestem rzeźnikiem ani nie mam w rodzinie,a nawet nie znam żadnego.To nie jest reklama,to jest moje zdanie.


EDIT: Jeśli to ^ było do mnie

Zmieniony przez - kreatyniaż w dniu 2008-04-23 15:45:01