Ile trwa efekt bioenergoterapii?

no to jakaś bzdura ze juz samo czytanie jego texu ma wpływ, wierzycie w to?

moj brat wyleczył sie z nowotworu chodził na seansy do bioenergoterapeuty Tadeusza Ceglińskiego. I sie wyleczył z choroby. Rak to nie przelewki. Ważna jest wiara zeby sie wyleczyć noi chodzic na seanse. Ktoś jak nie chodzil to moze mowic ze to bajki ze to sciema ale to mowią osoby ktore nie przekonaly sie na wlasnej skórze.

Jeśli wolno wiedzieć - na co brat chorował / który stopień zaawansowania / jakie było leczenie konwencjonalne - dokończone?

no ale przez telefon to chyba sciema,AUTOSUGESTIA!!!

krzykacz- ziarnica złośliwa dokladnie nie wiem jaki stopień zaawansowania.. zaczelo sie od bólów nie mogl nocami spac przekrecał sie na boki. poszedl do lekarza i wyszlo ze to chyba przeziebienie pozniej to nie ustepowało robil badania w wiekszym miescie - Warszawa okazał sie rak.. przeszedl chemioterapie włosy mu od niej nie wypadały choc ojciec juz kupil mu czapke na zaś ale nie musial jej nosic bo wlosy mial, dziwne. lezał w szpitalu pozniej pojechał do lepszego szpitała. Pełna opieka przez głownego lekarza pacjeta. Lekarz dostawał w łape dodatkową kase za bardziej przykładą opiekę wiadomo jak jest z szpitalami kładą na wszystko lache. Modliliśmy sie za niego była msza świeta w jego intencji.. noi jezdził do bioenergoterapteuty z Tych Ceglińskiego juz po paru kilku seansach miał ulge juz go tak nie bolało. 1 wizyta kosztowała wtedy 50zł taka paru sekundowa ludzie gesiego sie ustawiali bioenergoterapeuta przeleciał szybko reką po ciele. Miał też indywidualne spotkania z bioenergoteraptutą koszt 250zł trwał pare minut max 5. Pozniej wyniki były coraz lepsze. Dokładnie sie nei interesowałem szczegółowym postępem w leczeniu musiałbym sie matki zapytać. Ale pozniej wyzdrowiał przez jakiś dlugi okres chodzil co pare tyg na badania profilaktycznie pozniej juz coraz rzadziej az w koncu juz nie chodzi.. 4-5 lata po chorobie i jest ok oby nie wrociło nawroty jak dobrze wiemy sie zdarzają oby ich nie było. A jak mowilem wczesniej bioenergoterapeci to nie sa jakies bajki tak mowia ludzie ktorzy nie doswiadczyli tego. A mnostwo chorym wyleczonych np przez NOWAKA ludzi sie wypowiadało ze lekarz nie dawał szans i pozniej byl cud badania dostał lekarz i nie wierzył własnym oczom jak to sie stało... TU NAJWAZNIEJSZE JEST ZEBY SIE NIE ZAłAMYWAĆ i wierzyć ze sie wyjdzie z tego

Zmieniony przez - szeryf_84 w dniu 2007-09-15 18:30:25

Po tym co napisałeś nie można jednoznacznie stwierdzić, że wyleczona choroba nowotworowa była zasługą tego pana. Jeśli leczenie przebiegało bez większych problemów (przeziębienia / infekcje / inne), które spowalniają leczenie nowotworów poprzez odkładanie np podawania cytostatyków, leki było odpowiednio dobrane (a tak z pewnością było po załatwieniu sprawy na boku) końcowy efekt mogło dać prawidłowo prowadzone leczenie + dobrze reagujący na nie organizm.

Mimo iż brat pomyślnie przeszedł okres remisji, nie powinien rezygnować z regularnych profilaktycznych badań krwi + usg miejsc chorobowo zmienionych & najbliższych okolic.

leczenie odbywało sie prawidłowo skoro lekarz miał dodatkową kase co pewien okres.. ale pomoc bioenergoterapeuty napewno tez.. I wiara tak samo.
na stronie nowak.pl mozna posluchac opinie osob ktorzy korzystali z pomocy Nowaka jest cale archwium z roznych lat. Wiec tu jest dowod ze to nie sciema. Jednostkowy przypadek moglby byc fikcją ale nie taka duza ilosc wypowiedzi.

A wg ciebie krzykacz nawroty czesto wracaja?

Każdy wierzy w to co chce... Brat przetrwał pierwsze krytyczne 6 miesięcy od ustąpienia objawów chorobowych, obecnie jak podałeś jest po udanej pełnej remisji, także nie ma co się martwić. TRZEBA ŻYĆ

no juz z 4 lata mineło od wyleczenia.. jest git.. przytył ładnie.

Ja znam inną historie,chodzi o wujka kumpla.Miał on jakieś problemy z kregosłupem,przeszedł nawet operacje,ale mimo to jego stan się generalnie pogarszał.Trapiły go bóle,miał spore problemy z chodzeniem,doszły jakieś kłopoty z sercem.Widziałem go wtedy ze dwa razy i był to wrak człowieka.Był też w kilku szpitalach,jednak raczej poza środkami przeciwbólowymi i widmem kolejnej operacji w zasadzie nic niemogli zrobić.Poczym ów wujek przez jakiegoś znajomego dotarł do bioenergoterapeuty.Pół roku później przychodze do kumpla,a tu mi drzwi jego wujek otwiera,zupełnie inny człowiek,całkiem żwawo latał po mieszkaniu.Ponoć lekarz nie chciał uwierzyć w taką poprawę,mimo to operacja okazała się już niepotrzebna.Niestety szczegółów nieznam ,a nie chciałem się wypytywać.