nie wiem czy to od clomidu, ale po ostatnim cyklu, kiedy jeszcze na forum popularna byla metoda 1-300, 2-11-100, 12-21-50 mialem takiego dola, ze az sam bylem zdziwiony. Cykl zakonczylem w grudniu, a jeszcze w maju czulem ze nie do konca jest wszystko ok. W ogole nie mialem ochoty na sex, nie chodzi o to ze mi nie stawal bo tutaj nie bylo problemow, ale o to ze nie bylem inicjatorem seksu. Wiecie o co chodzi
W kazdym razie w polowie maja, wraz ze wzrostem liczby pieknych rozneglizowanych kobiet wszystko zaczelo wracac do normy, natomiast strach przed clomidem pozostal.
Dlatego zamiast samego clomidu, wole polaczenie kilku srodkow, ktore sie wzajemnie uzupelniaja.
Podobnie chyba podchodze do cykli, wole kilka srodkow w mniejszych dawkach, niz jeden z dawka wyskoka. Nie wiem tylko czy takie podejscie jest słuszne...