Jade pociągiem z dziewczyną. Ona sobie coś czyta, siedzę przy samych drzwiach, w przedziale 6 osób...
Korytarzem idą dwaj kolesie, po około 27 lat. Każdy ma piwko, leciutko wstawieni-ale na pewno nie pijani.
Jeden pakuje sie do naszego przedziału i nachyla nade mną. Właśnie pisłem eska, a kolo wyciąga rączke po komórke i coś nawija(w skrócie-"zaraz ta komóreczka będzie moja") patrzę nieco zdezorientowany czego głupol chce, a on coś jeszcze nawija, ze mu sie telefon podoba itd. No to wstałem, wyrzuciłem go z przedziału i zamknąłem drzwi.
(ludzie w przedziale już lekka panika)
Kolo stoi za drzwiami i woła drugiego palanta. Przybiega tamten-patrzę na dziewczyne i zaczynam się o nią bać, kto wie co d****om do łba strzeli. Postanawiam jednak nie wpuszczac moich nowych serdecznych przyjaciól do przedziału i nie witać się z nimi wylewnie. Siadam na siedzeniu i blokuje drzwi-prosty sposób-siadasz, zapierasz się butem o wystający uchwyt na drzwiach a plecami o siedzenie. Kolesie nie mogą otworzyć drzwi, nawet we dwójkę. jeden wrzeszczy że rozpieprzy szybę, zresztą wrzeszczą obydwaj. Awantura na cały pociąg, ludzie w przedziale bliscy zawału.
Kolesie wyzywają mnie przez szybę, najciekawsze zdanie to" Ty *********** P.EDALE". Tutaj mnie zaskoczyli-siedze sobie z dziewczyną, a oni ze sobą... ale nic. Zastanawiam się, czy dzwonić po policje, z tym że pociąg jedzie jeszcze 40 minut. Przybiega konduktorka, straszy ich i odchodzą. Konduktorka przeszła, chwila spokoju. Siedzimy sobie, ja przepraszam ludzi z przedziłu. Niby spox, ale widze, że mnie nienawidzą
Nagle kątek oka widze, że jeden z kolesi skrada się pod ścianką szybko skoczył do drzwi, ale znowu zdążyłem zablokować je nogą.
No i zabawa sie powtarza-stoją, kopią drzwi, wrzeszczą. Ale teraz zabrali sie do speawy naukowo-wyrywają drzwi z zawiasów(tam jest taka szyna, po której drzwi się przesuwają). Na szczescie i******e mieli siłę wyrwać drzwi jedynie kawałek, i.....sami je zablokowali, drzwi ani drgną. Po zwyczajowej w takiej sytuacji wiązance obiecują mi, że dopadną mnie jak bede wysiadał. I odchodzą. Tutaj znowun chwile sie wahałem-policja czy nie...Kazdemu w tej sytuacji dałbym jasną radę: POLICJA. Ale nie za bardzo mogłem sobie pozwolić na przerwe w podróży, poza tym tłumaczenie, ze to nie ja jestem ten "zły" zawsze zabiera troche czasu. Boję się momentu, w którym bede wysiadał-mam bardzo ciężką torbę i jestem z dziewczyną. dzwonie do kumpla-niestety, okazuje sie ze jest 400 km ode mnie i nie zdąży. Na szczescie kolesie wysiadają przystanek przede mną-bo byłem juz zdecydowany wezwac policje, gdyby jednak zostali.
Przed wyjściem z przedziału sam musze walczyc zdrzwiami, w końcu na siłe je otwieram....ale zamknąć juz ich nie można.
I to tyle historyjki....jakieś wnioski, opinie?
Zmieniony przez - PITTT w dniu 2004-11-10 01:30:56
Gory upajaja.Czlowiek uzalezniony od nich jest nie do wyleczenia.Mozna pokonac alkoholizm,narkomanie,slabosc do lekow.
Fascynacji gorami nie można.